niedziela, 15 grudnia 2013

32. ' Kto to? '

Dziewczyna leżała na łóżku, przyjaciele pozwolili, aby sama opatrzyła sobie ranę. Z wielką ciekawością przypatrywali się jej działaniu. Sakura i Hinata nie chodziły razem na wszystkie lekcje, bo jak wiadomo, Sakura chciała być chirurgiem, więc najwięcej w planie szkoły miała biologii, chemii i tych innych pierdół. Dziewczyna z ogromną dokładnością, oczyściła i zaszyła sobie ranę. To prawda, bolało ją to, ale co mogła poradzić. Przynajmniej nabyła trochę doświadczenia.
Po pięciu minutach, zniecierpliwiony Kiba, wziął telefon do ręki i wybrał numer do Itachi'ego.
- Kiba, daj im dojechać.- powiedział Naruto.
- Mieli być tu już z dobre dziesięć minut temu.- mówił zły.
- Może są korki.
- Taa, o 4 w nocy.
Mężczyźni zaśmiali się. Nagle usłyszeli pisk opon i kolejny wystrzał broni.
Zdezorientowani, przez chwilę nie wiedzieli co się dzieje.
- Zostańcie!.- krzyknął Naruto wybiegając wraz z Kibą na dwór.
Zabrali ze sobą swoją broń i już ich nie było.
Hinata była dość mocno wystraszona i przejęta całą tą sytuacją, a Sakura zaś, o dziwo była bardzo spokojna.
- I co teraz?.- zapytała Hinata.
- Heh jesteśmy same... głąby.- powiedziała Sakura.
- Nie musimy sie niczego bać. To pewnie Ci wariaci odjechali.- dodała Sakura, próbując pocieszyć przyjaciółkę.
Nagle dziewczyny usłyszały skrzyp otwierających się drzwi.
Do dużego pokoju, jak gdyby nigdy nic, weszła sobie.. Ino.
- Ino!.- pisnęła Hinata ze szczęścia.
- Jak.. dobrze Cię.. widzieć.- mówiła Sakura.
- Ciiichutko, Ty nic nie mów, ja już wszystko wiem.- Usiadła przy niej blondynka.
- Skąd Ty się tu wzięłaś?.- zapytała Hinata.
- No wiesz...- podrapała się po głowie dziewczyna.
- Co znowu narobiłaś?.- zaśmiała się Hinata.
- Sai przyjechał tutaj autem, z taką mini przyczepą. Zabronił mi jechać, ale ja się do niej wpakowałam.. I o to jestem!.- uśmiechnęła się.
- Ja nie mogę.. Oh Ino.- Powiedziały zgodnie przyjaciółki.
- Sai ma przyczepę?.- zapytała Sakura.
- To nie jego, wiesz. Kiby, a to, że akurat tu jechał, to mu ją przywiózł.
- Jaka sprytna.- zaśmiała się Sakura.
Nagle zaczęła krztusić się krwią.
- Boże! Sakura co Ci jest?!.- przeraziła się Ino.
Hinata pobiegła po miskę do łazienki.
- Szybko!.- poganiała ja Ino.
Hinata wróciła i położyła miskę na ziemi tak, aby dziewczyna miała do niej jak najbliżej.
Sakura nie mogła się powstrzymać, wymiotowała krwią przy czym zaczęły jej lecieć łzy.
- Jezu, dzwonię do szpitala..!.- spanikowała Ino.
- Nie! Sakura by nie chciała, dajmy jej chwilę.- Hinata złapała włosy Sakury, aby jej nie przeszkadzały.
Sakura przestała, wreszcie mogła odetchnąć.
- I co, lepiej Ci?.- zapytała zatroskana Hinata.
Dziewczyna pokiwała głową, co oznaczało, że tak.
Ino skoczyła do kuchni po chusteczkę, gdy wróciła, wytarła dziewczynie usta, rękę i trochę szyi.
- Sakura, dzwonić po pogotowie?.- zapytała się Ino.
- .. Nie trzeba..
- Może coś źle sobie zaszyłaś?.- zapytała się Hinata.
- .. Raczej nie.. wiesz.. jakoś czuję się trochę lepiej...- uśmiechnęła się.
- Jeny, ale mi teraz ulżyło.- zaśmiała się Ino.
- Mi także.- dodała Hinata.
- Hmm.. to co robimy? Sakura, wiem, że głupie pytanie.. ale potrafisz chodzić?.- zapytała Ino.
- .. Co?.- zdziwiła się Sakura i Hinata.
- Czy potrafisz wstać, wiesz, czy osłabiona nie jesteś aż tak bardzo.- wytłumaczyła.
- .. Jasne.- odpowiedziała.
- Nie!.- wtrąciła szatynka.
- Ty lepiej nie wstawaj, a Ty nie wymyślaj niczego głupiego.- dodała nieco podirytowana.
Ino spojrzała na nią zdziwiona. Sakura również.
- Ajajaj, dobra, zadzwonię do Sai'a. Spytam się co u nich.- Powiedziała Ino.
Dziewczyny kiwnęły znacząco. Ino wyciągnęła komórkę i zadzwoniła.
Nie musiała długo czekać.
- Halo, Sai? Co tam u Was?.
- Na razie spokojnie, jedziemy za nimi, chyba się nie skapnęli, że to my.
- Poważnie? dobra.. to róbcie swoje.. tylko ma Ci się nic nie stać.- powiedziała.
- Jasne, trzymaj się, pa.
- Papa.
- I co?.- zapytała zaciekawiona Hinata.
- Na razie jest dobrze.
- Uf, to fajnie.- powiedziała nagle Sakura.
- Czyżby Pani czuła się o wiele lepiej?.- zasugerowała Ino.
- Otóż to.- odpowiedziała próbując wstać.
- Sakura nie...- wtrąciła Hinata.
-.. Spokojnie, nic mi nie.. będzie.- dziewczyna dość sprawnie wstała.
- I jak, boli Cię coś?.- zapytała.
- Nie koniecznie.- uśmiechnęła się.
- Chyba te wymioty dobrze Ci zrobiły.- zaśmiała się Ino.
- Normalnie prze zabawne.- uśmiechnęła się Sakura przekręcając oczami.
Dziewczyny stały w dużym pokoju.
- To może tak, ja tutaj co nieco posprzątam, a Ty Hinata idź zrób Sakurze herbaty.- zaproponowała Ino.
- Skoro nalegasz.- usmiechnęła się Hinata.
Dziewczyny zrobiły tak, jak powiedziała Ino. Udały się do kuchni, Hinata zrobiła trzy herbaty, dla niej, Ino i Sakury.
Wróciła Ino.
- Ale tam porządek zrobiłam.- rozciągnęła się.
- No tak, Ty to taki czyścioszek.- zaśmiała sie Hinata.
- Która godzina?.- spytała Sakura.
- Łoo, będzie gdzieś w pół do szóstej.- odpowiedziała Ino.
- Dziwi mnie to...- zaczęła Hinata.
- Hm?.- spojrzały na nią dziewczyny.
- Czemu nam się to przydarza?!.- powiedziała.
Była cisza, nagle Sakura powiedziała.
- No ale.. jakie wspomnienia co nie?.- zaśmiała sie.
- No z tym to się muszę zgodzić.- również zaśmiała sie Ino.
- Chyba macie rację..- Hinata.
- Chyba?! na pewno!.- powiedziała Ino.
- Jeny.. ale z wrażenia brzuch mnie aż boli..- powiedziała Hinata.
- Ciebie też?.- zaśmiała się Ino.
- No co Wy nie powiecie.- wtrąciła Sakura.
Dziewczyny zaczęły się smiać.
- Ale serio.. pierwsza taka sytuacja..- zaczęła Hinata.
- W sumie już druga.- powiedziała Sakura.
- Racja.. ale jest ryzyko jest zabawa, co nie?.- usmiechnęła się blondynka.
- Tu się z Toba zgodzę.- powiedziała Hinata.
- Ja też.- Sakura.
- Też uważacie, że 'T' to Temari?.- zaczęła ten temat Ino.
- Dokładnie, doszłam do tego z Kibą.- powiedziała Hinata.
- Doszłaś..- zaśmiała się Sakura.
- Ty to masz tylko te skojarzenia!.- zawstydziła się Hinata.
Dziewczyny zaśmiały się.
- Ale nie no, ja tak samo z Naruto. Jesteśmy wręcz pewni, że to ona.- powiedziała Sakura.
- Ja z Sai'em też tak myślimy. Ale jeśli to nie ona, to kto?.- Ino.
- Może ktoś po prostu kazał nazywać się 'T', no ale po co?.- myslała Sakura.
- Co nie? bez sensu...- Hinata.
- No jak ktoś jest mądry, to może tak zrobić. Ale moim zdaniem, to na pewno Temari. Powiem Wam, że myslałam tak juz od samego początku.- Sakura.
- Czemu?.- zapytała Ino.
- No bo wszyscy, wraz z Itachim, Deidara, Sasorim i innymi, nie znamy nikogo kto ma imię na 'T' oprócz tej dziewczyny. Ponadto, w tej o to okolicy i obok niej, nikt nie mieszka również poza nią.
- Wiesz gdzie ona mieszka?.- spytała Hinata.
- W sumie szczerze, to kojarzę, ale dobra. A i same chyba nawet wiecie, jaki ona ma charakter, może nie miałyście z nia kontaktu, ale choćby z jakiś plotek czy coś. Ta dziewczyna jest jakaś niespełna.
- Czemu tak uważasz?.
- No bo jak można się tak zachowywać jak ona.. Kiedys może tego doświadczycie, ale nie radze.
- A Ty doświadczyłaś?.- dopytywały się.
- Wy nie wiecie.. ale kiedyś w drugiej gimnazjum, strasznie sie z nią kłóciłam, ona zawsze była zazdrosna o chłopaków, taka wariatka, jak podobał sie jej jakiś chlopak, to żadna inna nie miała nawet prawa z nim rozmawiać, bo Temari by Ci wygarneła i pobiła. Kiedys zobaczyła, że przytulam się z moim kolegą na pożegnanie, a on jej sie podobał i była mega zazdrosna. Na drugi dzień gdy była przerwa, to w szkole mnie zaczepiła i uderzyła z liścia, ludzie się zbiegli i zaczęli patrzec.
- No nie gadaj?!.- krzyknęła zdziwiona Ino.
- I co, oddałaś jej?!.- spytała Hinata.
- Haha no raczej, tak dostała, że się do innej szkoły przepisała i tyle ją widziałam. Znaczy bo dostała ode mnie sierpowego, a potem moje koleżanki, także jej sie odpłaciły. Po paru dniach po tej akcji, przepisała się do innej szkoly i tyle ją widziałam. am, Jak się dowiedziałam, że jakaś 'T' jest w to wpakowana, to od razu przypomniała mi sie ona.
- Jeeeezu, nie wierzę.- zasmiała się Ino.
- No a co Ty myślałaś? od tamtej pory, zaczęłam chodzić na boks.- uśmiechnęła sie.
- Dobrze, że mam Cię po swojej stronie.- zaśmiała się Hinata.
- Ej, ej.. ale przecież, ta 'T' napisała tylko kartkę.- Ino.
- No tak.- Sakura.
- A dobra, Ty ją znasz, wiec wierze Tobie.- Ino.
- Ja też.- Hinata.
- Heh.. *ekhm*.- Sakura.
- Wszystko w porządku?.- podeszły do niej dziewczyny.
- W jak najlepszym.- oznajmiła, trzymając się za brzuch.

środa, 11 grudnia 2013

31. ' Zniewaga '

Sakura i Naruto jak to oni, jeszcze przez dobre parę godzin sobie dokuczali, aż do momentu w którym nie poszli spać. Godzina była późna, na dworze było zimno, ale dość mocno, ciepły wiejący wiatr, łagodził to. Hinata i Kiba także byli pogrążeni we własnych snach, Ino i Sai również. Pozostali zapewne także, chociaż po Deidarze i Sasori'm, wszystkiego mogłoby się spodziewać. Nazajutrz tak jak się umawiali, mieli wybrać się grupką do szkoły. Niespodziewanie nagle zadzwoniła komórka Sakury, rozespana i niezadowolona, podniosła leżący obok siebie przedmiot i odebrała.
- C-co jest?.- zapytała zrezygnowana.
- Obudziłam Cię? przepraszam.
- Nie ważne, co się stało?.
- Sakura mamy problem...
- Jaki?.
- No bo wokół domu Kiby, czają się jacyś ludzie..
- Co?!.- dziewczyna krzyknęła tak głośno, że obudziła obok śpiącego Naruto.
'- Co Sakurka?'- wtrącił Uzumaki przecierając oczy.
'- Naruto, cicho!'- powiedziała.
- Hinata, skąd takie przypuszczenia?.- zapytała poważnie.
- Mamy przeczucie, jakby ktoś nas obserwował, w dodatku ta osoba wie, że my wiemy, iż ona bądź on na nas patrzy.
- Jezu kochanie,.. a co na to Kiba?.
- Dzwoni zaraz do Neji'ego.. jeny boję się..
- Hinata skup się, słońce moje. Najlepiej jakbyście pozasłaniali wszystko i mieli przy sobie broń.
- Wiesz, ja i Kiba pozamykaliśmy wszystko i pozasłanialiśmy. Kiba ma przy sobie broń, o to w sumie nie muszę się martwić.
- Tyle dobrze,.. a jak się skapnęłaś, że ktoś Was obserwuje?.
- Ktoś rzucił kamykiem w okno które na szczęście tylko trochę pękło.
- Żartujesz?! O nie, ja już ich cholera dorwę, ja im dam rzucać po oknach!.- Wykrzyczała wkurzona do telefonu.
- Sakurka-chan, spokojnie..
- Nie! a gdyby okno się rozbiło i trafiło w kogoś z Was?!.
- Akurat byliśmy dość sporo od okna..
- .. Przypadki się zdarzają! Ja już tam do Was jadę z Naruto, my ich przegonimy!.
- Sakura.. nie musisz, a jak coś Wam się stanie?.
- Nie ma takiej opcji!.
- Weź może umów się z pozostałymi?.
- Nie ma czasu, zaraz będziemy, cześć!.- dziewczyna rozłączyła się.
- Co się stało?.- zapytał zdezorientowany Naruto.
- Jakiś wariat rzucił kamykiem w okno Kiby i się potłukło.
- I o to tyle afery?.
Dziewczyna spiorunowała go, ten widząc to spuścił wzrok.
- Hinata powiedziała mi, że czuję, jakby ktoś ich obserwował.- dodała.
- A no chyba, że tak.
- Jak myslisz, kto to moze być?.
- Na 100% to tamci, co Was porwali.
- Strzał w dziesiątkę.
- To co, jedziemy?.- zapytał.
- Jasne.
- Tylko proszę..
- Tak?.
- Nie przebieraj się..
- O rany, rany, dobra chodź!.
Mężczyzna wziął ze sobą kluczyki od auta. Nic innego nie bylo mu potrzebne, w aucie miał wszystko. Głównie broń która była mu najbardziej potrzebna. Martwiło go tylko to, że Sakura nie ma na sobie nic ciepłego, poza dresowych spodni, a on nie miał co jej dać.
- Nie zimno Ci?.- zapytał widząc, że dziewczyna odrobinę się trzęsie.
- Nie, czemu pytasz?.- zapytała z ironią.
- Eh.. przygotuj się, za jakieś 5 minut będziemy.
*Jaki poważny się zrobił..*- pomyślała dziewczyna.
Sakura naładowała broń i schowała za spodnie.
- Tylko żeby Ci nie strzeliła.- zaśmiał się.
- Haha bardzo śmieszne.- podirytowała się.
- Może powiadomimy o tym Shikamaru?.
- Niee, pewnie uzna to za jakiś głupi dowcip czy coś.
- Czy ja wiem..
Chłopak i dziewczyna byli już na miejscu, mężczyzna zaparkował niedaleko domu. Sakura cicho wysiadła z samochodu dzwoniąc do Hinaty. Naruto w tym czasie zabierał broń.
- Hinata? i co, jak tam?.- szeptała do telefonu.
- Jest coraz gorzej, teraz wybili drugie okno.- mówiła.
- Kuso, nie martw się, my już jesteśmy obok parkingu.
- Jak to? myślałam, że żartujesz z tym przyjechaniem.- zdziwił się szatynka.
- Dla Ciebie zrobię wszystko.- uśmiechnęła się do komórki.
- Jezu kochana, ale jak Ci się coś stanie, to ja też sobie coś zrobię.
- Nawet tak nie mów. Wiesz, gdzie mogą być teraz?.
- Ostatnim kamykiem rzucili jakoś pięć minut temu, z przodu domu.
- Hmm, dobra ja z Naruto wymyślimy jakiś plan, Wy nie wychodźcie z domu.
- Jasne, trzymaj się.- odpowiedziała Hinata.
Dziewczyna rozłączyła się.
- Naruto, gdzie jesteś?.- wyszeptała.
- Za Tobą.- odpowiedział.
Dziewczyna aż podskoczyła.
- Jezu nie strasz mnie tak.- odpowiedziała wystraszona.
- Wybacz.- powiedział, pochylając się nad nią i  mówiąc jej to do ucha.
Sakura lubiła kiedy mężczyzna tak robił, pociągało ją to.
- Idziemy?.- zapytała patrząc na niego.
- Idziemy.
Chłopak złapał Sakurę za rękę i prowadził do przodu. Kryli się za różnymi krzakami i drzewami.
Nie zauważeni przez nikogo, przeszli przez furtkę.
Nagle usłyszeli strzał.
- Co się dzieje!?.- krzyknęła spanikowana Hinata.
- Nie bój się, to pewnie Naruto przez przypadek wystrzelił.- wmawiał sobie Kiba.
- Wątpię..- odpowiedziała wtulając się w Kibę.
- Zadzwonię może do Naruto, co?.- zapytał.
- Okej.
Mężczyzna wyciągnął komórkę, po czym zadzwonił do kumpla.
- Szlag, nie odbiera.
- Cholera..
W tym samym czasie na dworze..
- Naruto! to Ty wystrzeliłeś?!.- pytała się głośnym szeptem Sakura.
- A nie Ty?!.- odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Ja nawet broni nie wyciągnęłam!.- powiedziała.
- No widzisz, ja nawet nie naładowałem!.- sprzeczali się.
Nagle po raz drugi, ktoś wystrzelił, ale tym razem razem.. trafił.
- Aaaaaała!.- obiegły krzyki pół miasta.
- Kurwa! Sakura!.
Dziewczyna usiadła na trawie.
- Co się stało?!.- kucnął przy niej mężczyzna.
Przy okazji Hinata i Kiba wybiegli z domu.
- Dostałam.- odpowiedziała.
Dziewczyna siedziała w kałuży krwi, ciekła ona z rany niesamowicie.
- Gdzie dostałaś?.- zapytał się nad zwyczaj spokojnie Uzumaki.
- Poniżej brzucha..- dziewczyna ledwo łapała oddech.
- Sakura!.- rozległo się krzyczenie dwóch głosów.
Para podbiegła do leżącej już dziewczyny. Zobaczyli, że trzyma się za brzuch.
- Tyle krwi to ja chyba nigdy nie widziałem..- mówił Kiba.
- Kiba cicho!.- upomniała go dziewczyna.
- Zabierzmy ją stąd.- zasugerował blondyn.
- Zróbmy tak, Kiba niech ją weźmie na ręce i zaniesie do domu, a Naruto niech nas osłania bo ma broń.- powiedziała Hinata.
W tej sytuacji każdy był bardziej poważny niż zwykle. Nie było czasu na głupie sprzeczki i kłótnie. Zrobili tak, jak rozkazała dziewczyna.
Kiba delikatnie podniósł leżącą na ziemi dziewczynę. Hinata chwyciła Sakurę za rękę pocieszając ją, za to Naruto osłaniał ich z tyłu. Był przygotowany na wszystko.
Gdy weszli do domu, położyli dalej mocno krwawiącą dziewczynę na łóżko. Kiba zabrał telefon i zadzwonił po Itachi'ego. Hinata i Naruto siedzieli obok dziewczyny.
Sakura była blada, nigdy nie została tak poważnie zraniona. Krew była prawie wszędzie, ciągła się od przedpokoju aż po łóżko w dużym, gdzie przebywała dziewczyna.
- P-podajcie mi nić i igłę, zaszyje to.- mówiła ledwo kobieta.
- Co?! nigdy w życiu.- odpowiedzieli oboje.
- J-ja chcę być chirurgiem.. z-zaszycie sobie rany.. t-to nic trudnego.- odpowiedziała.
- Kobieto co Ty mówisz! Leż spokojnie, zaraz nadejdzie pomoc.- uspokajał ją Naruto.
- Znowu.. *ekhm* wszystko popsułam..- użalała się.
- Nie, to nie Twoja wina.- powiedział stanowczo Naruto.
- Moja, bo Cię nie potrafiłem nawet obronić..- dodał.
Hinata spojrzała na niego.
- N-nie Twoja.. n-nikt się tego.. nie spodziewał..- odpowiedziała.
Naruto złapał Sakurę za rękę. Nie odzywał się już, nieobecnym i smutnym wzrokiem, patrzał się w rękę dziewczyny.
Nagle przybiegł Kiba.
- Nasi już jadą. Oni to ich tam zajebią.- powiedział zwycięsko, opierając się o ścianę ze swoim chytrym uśmieszkiem.

wtorek, 10 grudnia 2013

30. ' Naruto i Sakura '

- Sakura Uzumaki.. Chciałbyś.- zaśmiała się dziewczyna.
- A zebys wiedziała.- również się zaśmiał.
- Hmm wiesz co, ja bym sobie teraz obejrzała jakiś horror, a Ty?.- zapytała.
- Hah, horror to ja mam z Toba.- uśmiechnął się.
- ..O nie.. Dzięki.- odwróciła się plecami do Uzumakiego.
- Haha przecież zartuje.- przysunal się do niej mężczyzna.
- Pff.
- No weź..
- Foch.
- Nie ma tak.- udał także obrazonego.
- Jest.
- No Kicia.
- Hm?.
- Bo będzie kara.
- Nie.
Naruto tak jak mówił, tak i zrobił. Zaczęła się ostra bitwa na poduszki, a także niekiedy na inne przedmioty.
Zmęczeni po dobrym pol godzinnym biciu, zastopowali. Z leksza zmeczenni usiedli na brzegu łóżka. Dziewczyna cala rozczochrana, a także on w nie najlepszej fryzurze.
- Wygrałam.- oznajmiła.
- Co? Chciałabyś.- odpowiedział.
- Nie, taka prawda, przykro.- odpyskowala mu.
- Hm? A co Tyc mi tu będziesz tak bezczelnie odpowiadac !.- zasmial sie.
- Bo mogę.- odpowiedziała wstajac i patrząc na niego z lekkim uśmiechem.
- Nie u mnie.- odpowiedział również sie uśmiechając.
- Tak, tak właśnie, ze u Ciebie.- dziewczyna kierowała sie ku kuchni.
Mężczyzna nie zwlekając, ruszył za nią.
- Możesz tak mówić Sasuke, ale mnie nie.
Dziewczyna oparła sie plecami o blat stołu i podparla sie rękoma.
- A co Ty nagle z nim tak wyjechales?.- zapytała trochę zdziwiona.
- Bo mogę.- odpowiedział wścibsko podchodząc znacznie za blisko.
- Czyzbys był o niego zazdrosny?.- zapytała specjalnie prosto z mostu.
- Wydaje Ci sie.- uśmiechnął sie chytrze Naruto.
- Śmię wątpić.- uśmiechnęła się uwodzicielsko.
- Za każdym razem wiesz jak mnie zagiąć.- powiedział śmiało.
- Hah, przecież Cię nie zagielam.
- A uśmiech?.
- Normalny.- odpowiedziała milo.
- Chciałaś powiedzieć 'hipnotyzujacy'.- uśmiechnął się.
- Wydaje Ci się.- mrugnela mu dziewczna.
Naruto bardzo się podobały te gesty, nie mógł odwrócić od niej wzroku. Chciał mieć ja tylko dla siebie.
- Boże, kocham to.
- Hm?.
- Te ruchy Twoje.- usmiechnal sie.
- Hah, wiesz, nie tylko Ty ich doświadczasz.- zaczęła się z nim droczyc.
- Jakoś nie widzę, abyś pokazywała je komus poza mną.- również odpowiedział zaczepka.
- Na przykład Sasuke ich doświadcza.- powiedziała zwycięsko.
- Ale on ma to gdzieś.- odpowiedział jej z żartem.
- Ty wredny..-zaśmiała się udając zła.
- No co?.- zapytał sarkastycznie.
- Czyli, na Ciebie to działa hmm?.- uśmiechnęła się.
- Może  tak, może nie.- mrugnął jej równie uwodzicielsko.
- Oh, ah.- odpowiedziała zabawnie widząc mrugnięcie.
- Takie rzeczy to dziś w nocy.- zaśmiał się.
- Marzenia.- odpowiedziała z uśmieszkiem.
- Marzenia są po to, by je spełniać.- odpowiedział również ze swoim sprytnym uśmiechem.
- Marzenia są po to, by były.- oddala uśmiech.
- A Twoje akurat są nieosiągalne.
- Oj zebys sie nie zdziwiła.- udał pewniaka.
- Zobaczymy.- powiedziała.

Wybaczcie, ze mnie tyle nie było, brak weny, sorka :c postaram się nadrobić ale wiecie jaka jestem xD komentować i zapraszać znajomych do czytania! :D <3

Obserwatorzy