środa, 11 września 2013

22. 'Naruto.. uratuj mnie..'

O rany, rok szkolny się zaczął ;( a my juz za tydzień spr z polaka mamy ;-;.
Życzę Wam dobrych ocen w tym roku :D
W sumie za parę miesięcy święta, wiec szybko zleci haha ^^.
------------------------------------------
Trawę okrywala rosa, po deszczowej nocy nastawal słoneczny dzień. Chmury spokojnie płynęły po niebie, czasami, częściowo zakrywając słońce.
Jeden młody mężczyzna właśnie szedł korytarzem do jednego z pokoi. Facet ten był, popedliwy, skłonny do miłosnych uniesień, odpowiedzialny a także, nie zawsze ale jednak, rozsądny.
Miał oczy czarne tak jak jego włosy, aktualnie, mial na sobie maske aby nie bylo widac jego buzi. Sylwetka dobrze umięśniona, uroda być może nie grzeszyl ale serce miał wielkie.
- Ohayo, jak się spało?.- zapytal.
Dwie dziewczyny obudziły się. Jedna była posadzona i przypieta do łóżka, a druga do fotela.
Otworzyły oczy.
- Coo jest?...-zapytała niepewnie szatynka.
Ku ich przerażeniu, zobaczyły przed sobą postać.
Nie odzywając się przez chwile, nagle Hinata zapytała:
- K-kiedy nas wypuścisz?.
- A kiedy chcecie?.- odpowiedział ironicznie, dodając:
- Zresztą to nie ode mnie zależy.
Hinata spojrzała na niego zdziwiona.
- Eh, Hinata, zostaw go, nie rozmawiaj z osobą tak żałosnego pokroju.- powiedziała dziewczyna odwracając się.
W mężczyźnie się zagotowało.
- Koleżanko, nie przesadzasz?.- zapytał.
- Nie, wręcz przeciwnie.- odpyskowała.
Mężczyzna schylił się do siedzącej dziewczyny.
- Sakura, mam ukrócić Twoje, bezsensowne życie już teraz?.- zagroził.
Dziewczyna nie przejęła się zbytnio tym, co do niej powiedział.
- A może ktoś inny? Ty nieudaczniku życiowy?.- spojrzała na niego wzrokiem pełnym nienawiści.
Facetowi nie było do śmiechu, wkurzył się nie na żarty, wstał i podszedł do czarnowłosej po czym uderzył ją z pięści w buzie. Dziewczyna zwinęła się i z bólu zaczęła krzyczeć.
Przywiązana nic nie mogła zrobić.
- Pojebało Cię?!.- wydarła się Sakura.
Próbowała coś zrobić, lecz tak jak Hinata, była skrępowana.
Sakura zaczęła płakać, widząc, że jej przyjaciółka cierpi, a ten drań znęca się nad nią, dziewczyna nie wytrzymała i krzyknęła:
- PRZESTAŃ, MNIE BIJ!.- wykrzyczała, dławiąc się łzami.
Mężczyzna jak na rozkaz zakończył bicie.
Podszedł bliżej Sakury.

Hinata leżała bezbronnie na łóżku, krwawiła najbardziej z rąk. Przy użyciu noża, ciął ją. Krew także leciała z rozcięcia znajdującego się nad brwią, miała również podbite oko. Niestety bardzo mocno dostała, dziewczyna traciła kontakt ze rzeczywistością.

Sakura krzyczała do Hinaty, aby ta nie zamykała oczu, ale na marne.
- Zamknij się.- powiedział.
Sakura ucichła.
- Nie widzisz, co na robiłaś? jeśli nikt nie wezwie pogotowia, ona umrze.
- Co ja zrobiłam?! zwariowałeś debilu!?.
Mężczyzna po tych słowach z całej siły kopnął Sakurę w brzuch.
Dziewczyna skuliła się, próbowała nabrać oddech, oczy miała bardzo rozszerzone, krew napłynęła jej do gardła, po czym zaczęła się krztusić i mocno pluć nią, a nawet wymiotować.
Facet popatrzał na konające kobiety, nie wzruszony, wyszedł z pokoju.

Sakura resztkami sił próbowała rozwiązać sznur, który kneblował jej ręce.
I, udało się. Teraz musiała zachowywać się najcichszej jak można. Pomału podeszła do Hinaty, sprawdziła jej puls *żyje* pomyślała uradowana. Odwróciła ją lekko na plecy i uwolniła z ucisku. Obie miały krwawe rany od odcisku na nadgarstkach.
Sakura co chwile dusiła się krwią i wymiotowała, wiedziała, że powoli wykrwawia się od środka. Jednak nie zważając na to, próbowała jakoś uratować Hinatę.
rozpruła prześcieradło i zawiązała nimi najgłębsze rany, obwiązała jej także głowę z której ciekła krew.
W całym domu, tak, domu i w dodatku opuszczonym, było cicho. Dziewczyna miała pewność, że nikogo razem z nimi nie ma.
Sakura spojrzała na przyjaciółkę, nagle jej oczom, ukazał się widok śnieżnobiałych tęczówek Hinaty.
Sakura przytuliła dziewczynę. Po opatrzeniu jej dokładniej, zebrały się do przeszukiwania pokoju.
- I jak, masz coś?.- zapytała Hinata.
- Niestety nic.
- Ja też nie...
Szukały w różnych szafkach i i innych miejscach. Po poddaniu się, postanowiły wyjść z pokoju.
- Boję się..- złapała Sakurę za rękę Hinata.
- Nie ma czego, będzie dobrze.- pocieszała ją.
Stały przy drzwiach, Sakura trzymała za klamkę a Hinata była tuż za nią. Nie był do końca pewne tego co chcą zrobić, Sakura również się bała, jednak nie pokazywała tego po sobie. Były pewne, że znajdują się z dala od ludzi, gdzieś w lesie.
Dziewczyny po dłuższym namyśle, postanowiły opuścić pomieszczenie w którym się znajdowały.
Sakura, wychodząc jako pierwsza z pokoju, rozejrzała się po korytarzu, na ich szczęście nikogo nie było.
Kobiety były zestresowane i poddenerwowane. Po cichutku poszły w stronę schodów, które prowadził na dół. Zeszły po nich powoli i czujnie.
Na dole była kuchnia i duży pokój, oczywiście wyglądało to wszystko nie ładnie i strasznie, jak na opuszczony dom przystało.
Zbliżały się do drzwi wyjściowych. Jedyne co im teraz chodziło po głowie, to, to aby jak najszybciej się stąd wydostać. Sakura znowu zaczęła mieć problemy z krztuszeniem się, lecz powstrzymywała się z trudem. Hinata widząc jak jej przyjaciółka się męczy, poklepała ją po plecach, pomogło.
- Na trzy otwieram drzwi i wybiegamy.- oznajmiła Sakura łapiąc ponownie za klamkę.
Hinata kiwnęła głową.
-Raz.
.
.
-Dwa.
.
.
-Trzy!.
Dziewczyna wybiegła z domu a za nią przyjaciółka, biegły ścieżką przez las. Gdy nie miały już siły aby kontynuować ucieczkę, zatrzymały się.
Zdyszane położyły się na ziemię, jak na nieszczęście, Hinatę zaczęła okropnie boleć głowa, a Sakurze zebrało się na intensywne, krwiste wymioty.
Leżały na ziemi dobre 10 minut. Gdy zrobiło im się o drobinę lepiej, podniosły się z ziemi.
- Sakura, wszystko dobrze? jesteś cała we krwi...-martwiła się Hinata.
- To nic, wszystko okej.- uśmiechnęła się.
- A jak z Tobą?.- dodała pytając.
- Ujdzie.- oddała uśmiech.
- Gdzie my właściwie jesteśmy?.- zapytała Sakura.
- Nie wiem, nie znam tej okolicy.
- Hm, idziemy dalej tą ścieżką czy skręcamy w głąb lasu?.- spytała Sakura.
- Może idziemy do lasu? wiesz, mogą nas tu wyczaić...
- No racja.- zgodziła się różowowłosa.
*Naruto, proszę, uratuj mnie*.- na policzkach dziewczyny, pojawiły się pojedyncze łzy. Kobiety powędrowały do lasu...

------------------------------------------------------------------------------------------------------

-Chłopcy, Ino chce Wam coś powiedzieć.- powiedział Sasori.
Mężczyźni zaczęli słuchać.
- No bo.. ja zapamiętałam ich numer rejestracyjny auta..
- I mówisz nam to dopiero teraz?!.- podniósł głos Naruto.
- No co?.- zasmuciła się Ino.
- Naruto, nie krzycz po niej.- Dei.
- Co? wnerwiła mnie! jak mogła nam nie powiedzieć czegoś, tak bardzo ważnego!.
- Wiem, też jestem zdenerwowany, ale kłótnie nam nie pomogą.- Sasori.
- P-przepraszam..- powiedziała blondyna.
- Eh..- przekręcił oczyma Uzumaki.
Kiba nawet tego nie komentował, schował jedynie głowę między rękami.
- Ciekawe co teraz robią.- pomyślał na głos Neji.
- Mam nadzieję, że nic im nie jest.- Sai.
- A ja mam mieszane uczucia co do tego.- zastanowił się Itachi.
- Czemu?.- zapytał Sasuke.
- Czuję, że jest dobrze, ale jednak wydaję mi się, że stało się coś złego.
- Mówisz poważnie? być może masz rację...- powiedział brat.
- To tylko moje zdanie.
- A jeśli...- zaczął Sai.
- Nawet nie dokańczaj.- wtrącił Kiba.
Nastała chwila ciszy.
- Dobra, Ino, podaj mi ten numer, ja pójdę go wyczaić.- powiedział Shika.
- Niby jak to zrobisz?.- zapytała.
- Wiesz, jestem najlepszy w takich sprawach.
- Ale jak go wyczaisz?.
- Przez kompa, Ino.
Dziewczyna nieco zdziwiona poszła za Shikamaru.
- Boże,.. oby nic im nie było...- zamartwiał się Naruto.
.
- Dokładnie, zabiłbym się gdyby Hinacie coś się stało.- wydusił to z siebie Kiba.
- K-Kiba?.. Ty i takie słowa?.- zdziwili się.
- Nie można?.
- Można, można.
- Spokojnie, Hinata i Sakura sobie poradzą,.. na pewno.- Itachi.
- Mam nadzieję, ale jak się okaże najgorsze,.. to tak jak Kiba, pójdę się zabić.- powiedział poważnie Neji.
Mężczyźni spojrzeli trochę zdziwieni na niego.
- Ej.. Neji,.. to umrzemy we trzech.- Sasori.
- Nie, bo we czterech.- dodał z leciutkim uśmiechem Naruto.
..
- Co wy, o śmierci gadacie?.- zapytał się Dei.
- A co, mógłbyś żyć, mając je na sumieniu?.- zapytał Neji.
- ..No wiesz,..nie.- odpowiedział.
- No właśnie..
- Idę do kibla.- Naruto.

Chłopak poszedł do toalety, zdenerwowany przemył twarz wodą.. krople wody zmieszały się ze łzami.
*Chłopie, uratujesz ją, rozumiesz!?*.
*Sakura, czekaj na mnie, już niedługo Cię ocalę*~ myślał Naruto.
*Dlaczego one? czemu nie ja?*,* aha Naruto,.. kiedy jej powiesz?*
- Co?.- powiedział do siebie zdziwiony.
- Kto to powiedział?.
*To ja, głos wewnątrz Ciebie*.
- Żartujesz? nie mam dwóch osobowości.
* Tak? więc z kim teraz rozmawiasz?*.
- Yyy,.. ze sobą?.
*Nie, ze mną.*
- Z Tobą to znaczy z kim?.
*No tak, nie przedstawiłem się jeszcze,.. jestem Kurama*.
- Kurama? czym jesteś?.
* Drugim Tobą*.
- Czyli mną, miałem rację.
*Nie, jestem drugim Tobą, rozumiesz?*.
.
.
- Dobra, wiesz nie ważne. Czego ode mnie chcesz? tak zwany ''drugi ja''.
* Niczego, nadszedł czas, że możemy pogadać.*
- To mów szybko, bo nie mam czasu.
*To powiem wprost*.
- Słucham.
*Kochasz Sakurę?*.
- Co?! haha, co!?.
* Pytam, czy kochasz Sakurę*.
- A co Ci do tego? lepiej mi powiedz, jak powstałeś.
*To także mój problem, więc chcę wiedzieć.*
*Pytasz się jak powstałem?, a pamiętasz tą ofermę z dzieciństwa?.*
- No chyba nie, po 1. nie byłem ofermą.
*Jak nie?*.
- Skończ.
*Przecież pytałeś się jak powstałem*.
- Kurrr. Dobra, mów dalej.
*Więc pamiętasz, to dobrze. Powiem krótko, masz tak jakby dwie maski, mnie i siebie. Swoją sztuczną maską, zasłoniłeś prawdziwą, mnie.*
- Mylisz się, ludzie się zmieniają, prędzej czy później i tak wyrósłbym z płaczu.
*Może masz rację, ale czy nie dzięki temu, że przez te wszystkie smutne rzeczy które nas spotkały w przeszłości, to czy dzięki nim, nie byłbyś silniejszy psychicznie, a także, czy w tym momencie nie próbowałbyś ratować Sakury?.*
- Ale...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy