niedziela, 15 września 2013

23. 'Dziękuję'

-...Wiesz, masz rację..- spuścił głowę Naruto.
*Więc, jak? idziemy?*.
- Idziemy!.- Blondyn zastanowił się chwilę i wybiegł z łazienki.
- Naruto?.- zdziwił się Sasuke.
- Chłopaki! nie mamy czasu!.- krzyknął.
- Ale o czym Ty mówisz?.- zapytał Dei.
- Idę ratować dziewczyny, nawet mnie nie powstrzymujcie!.
- Powstrzymywać?.- spytała Kiba.
- No tak...- odpowiedział zdezorientowany lekko Naruto.
- Myślałem, że powiesz 'nawet nie mówicie, że nie idziecie ze mną!.- odpowiedział Kiba wstając z krzesła.
Naruto spojrzał na niego zdziwionym wzrokiem.
- Nawet nie mówcie, że nie idziecie ze mną!, może być?.- uśmiechnął się blondyn.
Mężczyźni oddali uśmiechy.
Nie czekając ani chwili dłużej, wszyscy wraz z Ino która już wróciła z Shikamaru, pobiegli do aut.
- Właśnie, Shika jak z tą rejestracją?.- zapytał Sasori.
- Nie martw się, wszystko już mam.
- Ok.
- A wiesz Naruto, gdzie one są?.- zapytała Ino.
- Nie, ale się domyślam.
- Tak? więc gdzie?.- dopytywała.
- No pomyśl, na pewno są w lesie, zamknięte w jakimś starym domu.- wtrącił Itachi.
- Skąd ta pewność?.
- Jestem w gangu, może nie zrobiłbym tak samo, bo nie jestem na tyle głupi, ale w 100% jestem pewien, że przytrzymują je tam, gdzie kiedyś miał być wybudowany hotel.
- Miał?.
- Tak, ale potem zrobili z niego dom. A dokładniej kupiła go starsza para.
- Jak Ty wszytko wiesz...- zdziwiła się blondyna.
- No widzisz.
Wyruszyli już autami, teraz tylko pozostało je uratować.
------------------------------------------------------------------------------------------------------

- Hinata, szybciej!.- popędzała ją Sakura.
- Nie mogę już!...
Sakura zatrzymała się aby pomóc wycieńczonej przyjaciółce.
- Jesteśmy już daleko, nie złapią nas...- mamrotała szatynka.
- Wiem.. ale chcę już stąd uciec.
- Też chcę.., myślisz, że co oni teraz robią?..
- Nie mam pojęcia..
- Ja myślę, że sobie odpuścili..
- A czemu..?.
- Wiesz.. gdyby Neji chciał, dawno by nas uratował..
- Poważnie?.
- Tak.. przecież wiesz, jestem jego oczkiem w głowie..
- No tak.. mój brat to samo..powinien tu być już dawno..
Dziewczyny siedziały na ziemi w lesie, nie wiedziały gdzie są. Ale plus był taki, że były daleko od miejsca w którym były więzione.
- Sakura.. nie płacz...- prosiła Hinata.
- Postaram się.- uśmiechnęła się dziewczyna, aby nie martwić przyjaciółkę.
- Eh.. mam dość.. gdy wrócę, przeprowadzam się.
- Gdzie?.- zapytała zdziwiona zachowaniem przyjaciółki Sakura.
- Z dala od Neji'ego.
- Nie poznaję Cię..
- Hmm?.
- Trudno mi to mówić, ale zmieniłaś się..
- W sensie?.
- Czy nie byłaś nie dawno nieśmiałą, grzeczną dziewczyną, która słuchała się Neji'ego i podziwiała go w niektórych dziedzinach?.
- .. Może masz rację, ale ludzie się zmieniają...
- Ale na lepsze, nie na gorsze, co nie?.
Hinata miała błysk w oku. Słowa koleżanki nią odrobinę wstrząsnęły.
W pewnym sensie miała rację.
- Sakura.. Oh, jak dobrze, ze jesteś przy mnie..
- Cz-czemu?.- zaśmiała się zdziwiona.
- Tak po prostu.- Hinata przytuliła Sakurę.
.
- Dobra, idziemy?.- zapytała Sakura.
- Hai! Tylko.. Co z Twoimi ranami?.
- A nie przejmuj się, nie ksztusze się krwią tak bardzo jak wcześniej.
- No tak ale potem może Cię nagle wziąć na mocne wymioty.
- Pożyjemy zobaczymy kochana.
Hinata pozbierala się z ziem. Dziewczyny szły spokojnie i powoli ulica która była w lesie. Teraz wiedziały gdzie są. Tyle dobrze. Mimo, ze sporo jeszcze miały do miasta, to czuły się bezpiecznie.
Las wydawał się dla nich niekończący, wszędzie drzewa i jedynie prosta droga. Końca nie było widać. Sakurze po dwóch godzinach, wróciły nawroty wymiotów. Koszulka była przesiąknięta krwią, co dziwne, dziewczyna czuła się dość dobrze. A znowu Hinata miała mocne bole głowy i co gorsze, mocna rana na ręce otworzyła się.
W oddali zobaczyły czarne dwie kropki, które poruszały się w przód. Kobiety nie potrafiły określić, co to mogłoby być. Po prostu były za daleko.
Po chwili dostrzegły te rzeczy.
Nagle z prawej strony wyjechały im takze dwa auta.Przestraszone stały w miejscu. Ku ich ogromnemu zdziwieniu, a jednego auta wysiadł Sasori.
- Wsiadajcie!.- krzyknął.
 Nie czekając ani chwili dłużej, wsiadly do auta.
- Nic Wam ni..
Nie dokończył Naruto, widząc zakrwaione dziewczyny, źrenice zwezily mu się do przesady. Nie miał pojęcia co powiedzieć. *To przez nas?* myślał zdruzgotany.
Inni także przyjzeli się dziewczyna. Te zaś, były nimi mocno zawiedzione, ale jednak cieszyły się niezmiernie, ze przyjechali po nie.
- CO WAM SIE STALO?.- krzyknął Kiba siedzący obok prowadzącego autem, Sasori'ego.
Dziewczyny milczały.
- Pytam sie!.
- Kiba nie krzycz!.- upomniał go Sasori sam podnosząc glos.
- Co sie stało Sakura?.- zapytał sam.
- .. Nic takiego.- odpowiedziała.
- Kurna.. Powiedz.- zdenerwował sie.
- No to mowie..
- Co Wam robili? Boli?.- dopytywał zatroskany Naruto.
- Troszkę..- odpowiedziała Hinata.
- A Ciebie Sakurka- chan? Nie widzę zadnyh ran..- zdziwił sie.
- Heh, może dlatego, ze mnie poturbowali w środku..- odpowiedziała.
Sasori słysząc odpowiedź wnerwil sie i nie dlatego ze ja pobili, chociaż przez to też, ale bardziej za to, ze Naruto odpowiedziała a mu nie.
- Coo? To musimy z Wami do szpitala jechać!.- krzyknął.
- Najpierw musimy zgubić te dwa uta.- powiedział Kiba.
- Właśnie, kto Was goni?.- zapytała Hinata.
-Ajajaj, policja sie wtracila.- odpowiedział Sasori.
Nagle Sasori'emu zadzwoniła komórka.
- No halo?.- zapytał.
- Siema stary, i co z nimi?.- spytał Shika.
- Wiesz, mocno poranione ale no. Cale i zdrowe, powiedz Neji'emu żeby sie nie martwił.
- Dobra, pogadamy  z nimi jak wrócimy, nie meczcie ich tam. I my zajmiemy się autami. Wy jedzcie.
- O stary, dzięki.
- Lajt, czesc.
- No siema.
- Shika?.- spytał Naruto.
- Ta to on, zajmą sie ta policja my mamy jechać.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy