wtorek, 27 sierpnia 2013

21. 'Niepokój'

Mężczyźni wraz z Ino dojechali do domu Sasori'ego. Wszyscy siedzieli w kółku, tak jak w niezapomnianej grze w butelkę. Ale tym razem posadzeni byli na krzesłach i łóżku.
Każdy był pogrążony w myślach. 'Dlaczego?', pytali się.
Niestety nie potrafili na to odpowiedzieć. Porywacze nie mieli sensownego powodu, aby porwać dziewczęta. No chyba, że te pieniądze, ale żeby od razu uprowadzić dwie, niewinne istotki? No to już było niedorzeczne.
Czas leciał nieubłaganie, promyki słońca już sięgały nieba, ludzie budzili się a ptaki ćwierkały.

- Chce ktoś wody?.- zapytał przerywając ciszę Sasori.
- Ja poproszę.- odpowiedział Deidara.
Chłopiec wstał i udał się do kuchni, po chwili wrócił ze szklanką wody.
- Proszę.- podał przyjacielowi. Mężczyzna jedynie kiwnął głową w ramach podziękowania.
Sasori usiadł na swoje miejsce.
Itachi przypatrywał się kolegą, ich reakcją na to wszystko. Nie wyglądało to za dobrze, niby byli w gangu i nie z takimi sprawami już mieli do czynienia, ale jeśli ktoś krzywdził ich bliskich, to było nie do przebaczenia.
- Chłopcy..- zaczął Itachi.
- Wiem, że jest ciężko, ale nie możemy się ciągle użalać.- dodał.
- Łatwo mówić.- odezwał się Naruto.
- No tak, o co chodzi? to prawda, porwali nasze dziewczyny ale to nie koniec świata.
- Haha co? kpisz sobie z nas?.- wkurzył się Kiba.
- Po pierwsze, daj mi dokończyć.- Itachi zmierzył go wzrokiem.
- Jak już mówiłem, to nie koniec świata, pozostaje nam się jedynie odegrać w gorszy sposób.
Panowie jakby ożyli, skierowali swój wzrok ku szatynowi. Słuchali dalej, co ma im do powiedzenia.
- Wiecie jak to jest, kiedy macie na pieńku z inną grupą która jest w jakimś gangu. Dajmy przykład, nasz gang nienawidzi tych pizd o ksywie ' cień ', prawda?.- zadał pytanie Itachi.
- No tak.- odpowiedzieli zgodnie.
- Chcielibyście aby zostali zabici przez nas lecz nie mamy ku temu żadnego powodu, więc nie możemy ich zbytnio naruszać, tak?.
Mężczyźni kiwnęli głowami.
- No, a tego gangu, że tak ich nazwę, jeszcze bardziej nie tolerujecie i nienawidzicie, a do tego jeszcze, mamy pretekst aby ich zabić, no bo coś za coś, oko za oko. Prawie zabili Ino? więc my ich zabijemy.
- No właśnie, 'prawie', nie możemy ich zabić, skoro oni nie zabili Ino.- Sai.
- Teoretycznie masz rację, ale! jeśli powiedzielibyśmy, że Ino przypadkiem przeżyła? że to jedynie szczęście? my możemy powiedzieć, że też ich przypadkiem zabiliśmy, co nie?.
- W pełni się z Tobą zgadzam, Itachi.- Shikamaru.
- 'Możemy powiedzieć', sugerujesz, że policja mogłaby nas złapać?.- zapytał Neji.
- Hm, w najgorszym wypadku tak, ale czy kiedykolwiek te cioty nas złapały? haha bo mi się wydaje, że nie.
- Ehh,..Itachi, Ty to potrafisz podnieść na duchu.- uśmiechnął się Dei.
- No wiesz, jestem najstarszy, muszę jakoś zareagować.- zaśmiał się.
Znowu nastała chwila ciszy.
- Jak myślicie, Ino da sobie radę bez lekarza?.- spytał Naruto.
- Raczej tak, to twarda babka.- Sasuke.
- Dobrze Sasori, że potrafisz opatrywać rany, kto Cię nauczył?.- podpytywał zaciekawiony Hyuga.
- Sakura.- odpowiedział nieco zamyślony.
- Ooo, pierwsze słyszę.- ucieszył się Naruto.
- Co taki szczęśliwy?.- zapytał Nara.
- To kolejna rzecz, za którą mogę ją podziwiać!.- rozciągnął się Uzumaki.
- Podziwiasz moją siostrę?.- wyrwał się zamysłu Sasori.
- Hai, Twoja siostra jest najlepsza.- mówił zdumiony.
- Jak to?.- pytał brat.
- Nie zauważyłeś tego, mimo, że jesteś jej bratem?.- zapytał trochę niezadowolony.
- Nie bardzo.- odpowiedział.
- Sakura jest idealna we wszystkim do czego się nie zabierze.- uświadomił go.
- Czy ja wiem..- zastanawiał się.
- Widzę, że nie doceniasz swojej własnej siostry.
- Nie myśl sobie Naruto, że nie kocham tej małej niezdary.- uśmiechnął się prawie niezauważalnie mężczyzna.
- Tak szczerze, to chyba całej trójki nie doceniamy.- wypowiedział nagle te słowa Kiba.
- No po tym co Ino odwaliła, to jakoś nie przekonują mnie do siebie.- powiedział Sai.
- Chłopie kurna, czy Ty siebie słyszysz?.- zdenerwowany tymi słowami Deidara, wstał z miejsca i chwycił Sai'a za bluzkę, ciągnąc go do siebie.
- Deidara, przestań!.- podniósł głos Kiba.
Sasuke z bratem spojrzeli po sobie, takie sprzeczki zdarzały się niemal codziennie, to nie było nic nowego, a i tak po niespełna pięciu minutach, godzili się.
- Ino jest Twoją dziewczyną a Ty tak gadasz?!Jest ranna, powinieneś ją wpierać, debilu!.- krzyczał coraz głośniej mężczyzna.
- A chuj Cię to obchodzi! jest ranna, bo głupia zasłużyła!.- wydarł się.
Deidara nie wytrzymał, puścił Sai'a i w mgnieniu oka, przywalił mu prawego sierpowego. Sai o mało nie stracił przytomności, lądując na półce zrzucając przy tym wazon z kwiatkiem.
- Stary, wyluzuj!.- złapał go za ręce Kiba.
Deidara patrzał z grozą w oczach na krwawiącego kolegę.
- Sai, nic Ci nie jest?.- zapytał Sasori podchodząc do niego z ręcznikiem zamoczonym w wodzie.
- Nie, dzięki.
Sasori przyłożył mu ręcznik do rozciętej brwi.
- Kuźwa, mocno leci.- powiedział Naruto.
- E tam.- odpowiedział mu Sasori.
- Dei, czy Ci kompletnie odbiło!?.- krzyczał dalej Kiba.
- Nie, zasłużył na to.- odpowiedział nieco spokojniej.
Itachi przyglądał się całemu zajściu, aż wreszcie powiedział:
- Dokładnie, należało mu się.
- Nie powinien mówić tak o swojej dziewczynie, gdy nie ma pewności, że tego nie słyszy- wypowiadając te słowa, skierował swój wzrok na schody, chłopcy zrozumieli i spojrzeli tam.
I jak już się domyślali, całej tej scenie, przyglądała się,.. Ino.
Kiedy Sai zobaczył na schodach stojącą Ino, w za dużej bluzce i spodniach, niewinną i z tym zdziwieniem i przerażeniem na twarzy, nie wiedział jak ma zareagować, ten niepokój, bał się. Czy słyszała wszystko? tak. Odpowiadał sobie..
- Ino..- podszedł do niej Dei.
Dziewczynie mimowolnie leciały łzy.
Blondyn podszedł do niej, otarł jej łzy i powiedział.
- Choć, odprowadzę Cię.- spojrzał na Sai'a, chwycił Ino za ramiona i wprowadził do góry.
Na dole była cisza, a na górze toczyła się rozmowa.
- Ino, skarbie, cii, nie płacz.- mówił.
- A-ale, słyszałeś to? dla niego równie dobrze mogłabym zginąć..- żaliła się.
- Nie mów tak, pewnie nie chciał tego powiedzieć.- pocieszał ją.
- Skąd możesz wiedzieć? nie miał powodu by tak mówić.
Chłopak nie miał jak bronić Sai'a, wiedział dobrze, że nie wciśnie Ino byle jakiego kłamstwa.
- Nie dość, że Sakury i Hinaty przy mnie nie ma, to jeszcze mój były chłopak tak o mnie powiedział.
- Były?.- zapytał zdziwiony.
- Tak, zamierzam z nim zerwać.- powiedziała stanowczo.
- A-aale, to chyba nie z mojego powodu, prawda?.
- Jasne, że nie, nie musiał wypowiadać tych słów.- chlipała.
Dei przytulił ją mocniej do siebie.
- Ile byliście razem?.- zapytał bez wahania.
- Rok.
- Ooo, to sporo.
- No właśnie..i tak to się skończyło...
- Ale jeśli go kochasz, to możesz mu to wybaczyć.
- Mówisz o drugiej szansie?.
- Tak.
- Nie, moim zdaniem nie powinno dawać się drugich szans.
- Czemu?.
- Dlatego że to nie ma sensu, jeśli dasz, to możesz zostać powtórnie tak samo bądź nawet mocniej zraniony.
- To ma sens, wiesz, nigdy tak o tym nie myślałem,.. może dlatego, że nigdy nie miałem kogoś kogo bym kochał tak mocno jak..
- Jak?.- spytała.
*wpadłem >.<*.- pomyślał.
- A Ty kogoś kochałaś tak mocno jak go?.- zmienił temat.
- Nieee.
- Hmm, a mnie to się wydaje, że Naruto luuubi Sakurę.
- Haha, mnie też.
- Myślisz, że mogliby spróbować?.- zapytał.
- Nie wiem, Sakura ma go chyba za przyjaciela.
- A nie wydaję Ci się, że może jednak trochę coś do niego czuje?.
- W sumie.. jak już je odbijemy to się podpytam, bo w sumie, udana byłaby z nich para jak dla mnie.
- Heh, oo razem z jej charakterem i jego zachowaniem to kraj by roznieśli.- żartował Dei.
- Jak teraz tak o tym mówisz, to masz całkowitą rację.
- W dodatku zapewne Naruto, dbałby o nią najbardziej na świecie, Sakura ma szczęście co do chłopaków.- dodała.
- Powinni ze sobą być i mieć małe dzieci.- powiedział Dei.
- Hahah to by dopiero było, ale zgadzam się, są idealni, ale to tylko moje zdanie.-Ino.
- Zapewne nie raz i nie dwa razy by mu się dostało, ale dobrze by temu cwaniakowi to zrobiło, taki cios od Sakury.- żartowali sobie.
- Wiesz, mam pomysł! możemy ich ze sobą swatać! myślisz, że udało by nam się?.- podjarała się Ino.
- To dobry plan.- podrapał się po brodzie Dei.
Ino siedziała naprzeciw Deidary.
- To niech to zostanie naszą małą tajemnicą ok?.- Ino.
- Jasne.- powiedział Dei, przykładając rękę do serca w oznace przysięgi.
- A Kiba i Hinata?.- zaczęła Ino.
- Co oni?.
- Nie widzisz tego!?.
- Nie xd.
- Przecież widać jak on na nią leci!.
- Ale pamiętaj jaki jest Kiba.
- No tak, ale wiesz, ona ma brata Neji'ego, myślisz, że Kiba chciałby mieć u niego przesrane?.
- No nie bardzo.
- Więc właśnie. Ich też musimy ze sobą jakoś połączyć!.
- Hahaha jak to zabrzmiało.
Śmiali się i żartowali tak jeszcze parę minut.
- Widzę, że nie przejmujesz się już za bardzo tym draniem.- zaczął Dei.
Ino spojrzała na niego.
- Wiesz.. trochę dalej to boli.. ale, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, no nie?.
- To było głębokie.- uśmiechnął się.
- Hhaha spadaj.- zarumieniła się.
- Jaka czerwona hahaha.
- Weź!.- Ino rzuciła w niego poduszką.
- Ooo więc tak się bawimy, co?.- Deidara nie wahając się, rzucił się na Ino, wylądowali na łóżku, dziewczyna leżała pod nim.
Chłopiec trzymał ją za ręce.
- Łamiesz zasady!.
- Ale zasady są po to, by je łamać.- spojrzał na nią, tym swoim uwodzicielskim wzrokiem.
- Ojj Dei,.. dziękuję.
- Hm?.
- Za to, że jesteś tu przy mnie.
- Od czego ma się przyjaciół.
Chłopiec rozluźnił uścisk.
*to ten moment!*.
Dziewczyna szybkim, zwinnym ruchem przewrócił go na plecy i siadła na nim w rozkroku, i także łapiąc go za nadgarstki.
- O Ty.- powiedział.
Ino uśmiechnęła się zwycięsko.
- Ajajaj.- powiedział zrezygnowany.
- Co?.
- Przegrałem z babą.
- Wredny!.- krzyknęła.
Chłopiec śmiejąc się, uwolnił się spod dziewczyny i powrócili do poprzedniej pozycji.
- Jak łatwo Cię zwieść.- powiedział uśmiechając się.
- I tak jesteś wredny.- udawała, że ma focha.
- Jaką chcecie pizze, bo za..- nie dokończył Sasori widząc ich w tej sytuacji.
Para, że tak ich nazwę, trochę się zakłopotali.
- To może ja pójdę, zakochańce.- zaśmiał się.
- Sasori, czubku!.- krzyknęła podirytowana.
- hahahha, spokojnie.
- Ty to masz wyczucie, Sasori.- powiedział blondyn.
- Wiem.- zaśmiał się opierając ścianę.
- Zamawiacie pizzę?.- Ino.
- Tak, mamy nadzieję, że o 5 rano nam przywiozą.- drapał się po głowie niepewny.
- Powinni, a co z dziewczynami?.- zapytał Dei.
- O 9:00, chcieliśmy jechać na miejsce w którym znaleźliśmy Ino, a potem co nieco poszukamy o nich informacji i popytamy.
- Ale nic o nich nie wiemy, to jak chcesz o nich pytać?.-Dei.
- Nie martw się tym, poradzimy sobie, Ino jak się czujesz?  pamiętasz coś?.- zapytał.
Dziewczyna pomyślała chwilę.
- Dzięki, nic mnie nie boli, i tak pamietam!.- krzyknęła, aż usłyszeli to chłopcy na dole.
- Widzisz, dzięki mnie żyjesz.- uśmiechnął się.
- Tobie? to Ty mnie opatrywałeś?.
- Nom.
- Dziękuję.
- Aaa czemu nie mówiłaś wcześniej?.
- Czego?.
- Że pamiętasz.- czerwonowłosy.
- Bo nie pytaliście.- odpowiedziała speszona.
- Eh dobra, to co zapamiętałaś?.
- Numer rejestracyjny auta.
Mężczyźni spojrzeli po sobie.

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

20. 'To koniec'

Jee, 20 notka ^^ hm, dość szybko jak dla mnie :D
Ale jednak na to co zaplanowałam, to nawet nie jestem w połowie ;D
Chociaż nie wiem ;o zobaczę jak się to wszystko potoczy ;D
Kurde, w poprzedniej notce, zaś z Itachi'ego zrobiłam takiego małego żartownisia ;-; a przecież on zawsze taki poważny ;-; nie ogarniam, za dużo osób, tu pamiętać o tej, a tu o tej, no masakra ;D no ale cóż, za wszelkie pomyłki przepraszam, ale myślę, że zrozumiecie :D


-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Kobieta zaparkowała samochód z dwadzieścia metrów od wybranego miejsca. Ino, wyszła z samochodu, wyjęła z niego pistolet, załadowała. Szczerze, to nie pierwszy raz miała broń w ręce i nie pierwszy raz, strzelała. Powiedzmy, że kobietka miała wprawę w strzelaniu. Miała bardzo dobre wyczucie, wiedziała kiedy strzelić, mimo to, nigdy nikogo nie zabiła, ponieważ strzelała zawsze w nogi aby dana osoba nie potrafiła chodzić. Szła małą ścieżką przez las, było ciemno, zimno i późno. Swoim rozgrzanym z emocji ciałem, dotykała mokrych przez deszcz liści, przechodziły ją dreszcze. Wiedziała, że jest w sytuacji bez wyjścia, nie mogła się już wycofać. W sumie to mogła, ale oznaczałoby to, ze się poddała, a Ino... nie lubiła przegrywać, zresztą chyba jak każdy.
Wystraszona szła nie pewnym krokiem przed siebie, serce biło jej coraz mocniej, za chwilę miała znaleźć się na miejscu, nie miała nawet planu, wóz albo przewóz, zginie lub uratuje siebie i przyjaciółki. Jednak Ino, nie dbała o to czy zostanie zabita, przejmowała się tylko tym, aby ocalić Hinatę i Sakurę. Przerażona była, to prawda, lecz czego się nie robi z miłości? Nie były rodziną, ale Ino uważała je za siostry, nie posiadała rodzeństwa, więc tym bardziej się do nich przywiązała. Nie znała się za długo z Sakurą, a z Hinatą nigdy wcześniej tak bardzo się nie zadawała, ale, była przekonana, że jednak to coś znaczy, to, że poznała Sakurę i dzięki niej, mocniej zaczęła kolegować się z Hinatą i jakby tego było mało, poznała Deidarę. To nie mógł być przypadek, jedynie, przeznaczenie.

Koszulka Sasuke była przemoczona, a wraz z nią spodenki i buty. Tak, padał deszcz. Blondynkę zaczął boleć brzuch, wiedziała, że jeśli zaczyna mieć kłucia, to nie jest dobrze, miała złe przeczucia.

Nagle wyszła na zaokrągloną drogę, było po prostu takie średnie kółko, a w okół niego był oczywiście las. Usłyszała głosy, słuchając intuicji, kucnęła za krzakami, dopiero w tym momencie zauważyła, iż stoją tam dwa auta, jedno mniejsze, podobne to takiego, które ma Sasuke, a drugie wyglądało tak samo, jak tamto do którego wprowadzono dziewczyny.
Skulona, odwróciła się na wprost samochodów i wymierzyła w nie bronią.
Przypatrywała się im z pięć minut, ku jej zdziwieniu, wszędzie było pusto,.. no tak jej się zdawało.
Czujna, wyszła zza krzaków, była może z dwa metry od wozów, niestety szyby były przyciemniane i nic nie widziała, musiała podejść bliżej, miała nadzieję, że być może, znajdować się tam będą dziewczyny. Ale, myliła się.

Ino, dostała w plecy. Nie zdążyła nawet wydobyć z siebie żadnego krzyku, kula utknęła w jej ciele,  ledwo stojąc, odwróciła się w stronę z której padł strzał.
Zobaczyła postać, była pewna, że jest nią mężczyzna, nie myliła się. Na przeciw niej, stał facet. Jej oczy same się zamykały, dziewczyna wyciągnęła ku niemu rękę, jakby chciała się przyjrzeć kim on jest. Zamknęła oczy, jednak nie straciła jeszcze świadomości.
Jej lekkie, bezwładne ciało, przewróciło się w tył. Facet podszedł do niej.
- Ino, przepraszam.- powiedział.
Zmęczona, otworzyła jeszcze na moment oczy, nad nią stał mężczyzna. Szatyn. Duże oczy. Ubrany cały na czarno, połowę twarzy miał zasłoniętą.
- Cz-czemu?...- wymamrotała.
- Nic nie mów. Nie chcę abyś umarła przeze mnie.
- C-co?.- mówiła dalej, patrząc na niego, szklanymi oczami.
- Musiałem, wybacz.
- G-gdzie..gdzie one są?.- pytała.
- Daleko, już się nie spotkacie.- odpowiedział.
- J-jak to?!.- w tym momencie, Ino przepełniła złość, ostatnimi siłami, próbowała wstać, podparła się łokciami o ziemię, jednak to nie poskutkowało, dziewczyna zaczęła krztusić się krwią.
- Ej.. przestań.- Koleś klęknął, bezbronną kobietę, ułożył w odpowiedniej dla niej pozycji.
Ino nawet nie wiedziała co się dzieje. Nie czuła bólu który przeszywał jej ciało, ale czuła ból w sercu... * Nie spotkacie * ~ te słowa krążyły w jej głowie bez ustanku. Próbowała w to nie wierzyć. Nie dopuszczała do siebie myśli, że nigdy nie spotka swoich sióstr.

- Nie martw się Ino.- odezwał się nagle mężczyzna.
- Nie umrzesz, zapewne zaraz stracisz przytomność.- dodał.

Po chwili znów usłyszała jego głos:

- Twoi przyjaciele pewnie już tu jadą, zostawię Cię tutaj, oni będą wiedzieć co robić. Wiesz,.. przykro mi jak tak patrzę na Ciebie, gdy Ty walczysz o życie, leżąc w kałuży krwie, mokra od deszczu i zmarznięta. Dlatego, dam Ci wskazówkę,
.
.

Zaplanował to brat, od Twoich przyjaciół, wiesz który? Odgadnięcie tego pozostawiam Tobie.
Facet odwrócił się na pięcie i poszedł, gdy był już dalej od krwawiącej Ino, odwrócił się w jej stronę i pokazał ten znak:


* Ręka przy czole? to mi coś przypomina *.- pomyślała.
Dziewczyna na wskutek odniesionych ran, zemdlała. Chociaż na jego nie korzyść, zapamiętała coś bardzo ważnego.

----------------------------

- Kurwa, kurwa, obyśmy zdążyli!.- denerwował się Kiba.
- Mam złe przeczucia, cholera...- mówił Sai.
- Ja też.- dodał Naruto.
Była cisza, nikt nie chciał tego powiedzieć, ale wszyscy razem przeczuwali, że właśnie taka scena jaka się odbyła nie dawno, mogła się zdarzyć.
- Ok, zaraz będziemy!.- poinformował ich prowadzący Sasori.
Chłopcom ulżyło, tak jak wcześniej, mieli ze sobą kontakt poprzez swoje specjalne sprzęty, no choć w tym wypadku.. włączony telefon i głośnik, no ale cóż, nie mieli czasu szukać swoich urządzeń.

W pewnym momencie, ukazał się im oczom porwany samochód przez Ino.
- Zaparkuj obok niego.- wydał rozkaz Neji.
- Ok,ok.- zgodził się prowadzący.
Po zaparkowaniu, mężczyźni powysiadali z aut.
- To co, idziemy tą ścieżką?.- zapytał Naruto.
- Raczej tak, Ino chyba nią poszła.- powiedział Sasuke.
- Biedactwo, oby nic jej nie było.- mówił Dei.
- Chodźmy.- powiedział nagle Shikamaru.

Szli tą samą ścieżką, którą szła Ino, z piętnaście minut temu.
- Eh, pewnie gdzieś siedzi przemarznięta.- mówił Kiba.
- To się zaraz okaże.- Sasori.
Itachi, który biegł pierwszy, zatrzymał się przed krzakami, kucnął, pozostali zrobili to samo.
- Co jest?.- zapytał Dei.
- Wyciągnijcie swoje bronie i załadujcie.- rozkazał.
Posłusznie wykonali to co musieli.
- Dobra, na mój znak, ja, Sasuke i Sasori wybiegamy zza krzaków, pozostali niech nas osłaniają.
Itachi pokazał jeden palec, to oznaczało, że mają się skupić, po chwili, pokazał dwa, w tym momencie mieli
przygotować.
Po chwili czekania, pokazał w końcu trzy palce, na ten znak, trójka mężczyzn wybiegła zza krzaków.
Rozglądali się czy nikogo nie ma, nie było.
Itachi pomachał ręką, że reszta może się do nich przyłączyć.
- Nic i nikogo tu nie ma, pusto.- oznajmił Kiba.
- Są ślady opon.- powiedział Naruto.
- Spostrzegawczy jesteś, Naruto, idź w ich kierunku.- rozkazał Nara.
Blondyn, znudzony już tymi rozkazami, poszedł.
* Nic tu nie ma, jeny..*.~ nagle zamiast kałuży wody, zobaczył kałużę krwi.
- Eeeej, chłopcy..- zawołał.
- Co?.- odpowiedział mu Sai.
Naruto poszedł dalej, zobaczył coś, czego nie powinien.
- Kurwa! chodźcie tu!.- krzyknął z przerażeniem w głosie.
Mężczyźni słysząc to, od razu rzucili się w jego stronę.

Wszystkim zwęziły się źrenice, przeszły dreszcze, pojawiła się gęsia skórka.
Zobaczyli leżącą na ziemi, w kałuży krwi z obojętnym wyrazem twarzy, dziewczyna. Miała zamknięte oczy, krew leciała jej ciurkiem z ust, z prawej i lewej strony. Była blada.
Faceci jeszcze chwilę patrzeli tak w strachu na dziewczynę.
- To koniec....- wymamrotał Neji.
- Boże, zróbmy coś!.- krzyknął nagle Deidara, upadając na kolana obok głowy Ino, zdjął z siebie bluzę i okrył dziewczynę.
- Nie traktuj jej tak jakby była martwa!.- wydarł się Kiba.
- A skąd wiesz, że nie jest?!.- Dei.
- ...Kurwa.., co!?.- zdenerwował się Kiba.
- Trzeba wszystko przyjąć.- powiedział nieco spokojniej Dei.
Itachi odezwał się, aby przerwać tę nie potrzebną kłótnię.
- Sasuke, sprawdź jej puls.- powiedział.
.
.
- I jak? jest?.- zapytał.
- Jest, słaby ale jest.- odpowiedział mu brat.
- Tyle dobrze, ok zrobimy tak, nie możemy wezwać karetki w to miejsce, więc zawieziemy ja do domu Sasori'ego i zadzwonimy po lekarza.
- Czemu do mojego?.- wkurzał się już Sasori.
- No bo do jej na pewno nie, bo wiesz, zresztą jej rodzice wiedzą, że miała dzisiaj nocować u Was.- wytłumaczył.
Sasori nie mówią nic, zapalił papierosa.
- Nie musimy się martwić, jest nie przytomna, ale dzielna, mała trzyma się mocno.- pogłaskał ją po policzku Dei.
- Uf, aż mi ulżyło.- powiedział Naruto, podnosząc głowę ku niebu.
- Deidara, weź ją na ręce, ale ostrożnie, weźmiesz ją na kolana. Idź do auta Sasori'ego.- zadecydował Itachi.
Deidara i Sasori poszli przez las, dołączyli do nich inni.

Teraz, jechali w ciemną i zimną noc do domu, rozmyślali nad tym jak się to wszystko potoczy, zwyrodnialcy którzy dopuścili się tego, przegięli,.. i to bardzo.

niedziela, 25 sierpnia 2013

19. 'Plan'

Witam :D 
Jej, trochę mi głupio bo w ostatniej nocie, zrobiłam z Shikamaru taką ciotę ;-; muszę to jakoś odkręcić XD
Za niedługo rok szkolny się zaczyna ;/ jak mi się nie chce ;/ ale z drugiej strony, wreszcie zobaczę połowę moich znajomych ♥ :D haha dobra, coś widzę, iż moja reputacja spada, cholera ;-; trza ją poprawić ;-; TO NIE TAK, ŻE PISZĘ WYŁĄCZNIE DLA NIEJ XD serio, kocham pisać ej :D mimo, że mam 3 z polaka ;-;-;-;-;-;-;-;-; masakra ;-;-;-;-;-;-;-;-; walić to, w tym roku będę miała 4/5 haha :D trzymajcie za mnie :D XD!
Ok, więc biorę się za 20 notkę 8)

----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Była cisza, nikt się nie odzywał, każdy rozmyślał nad tym, kto mógł rozmawiać z Shikamaru. Nikt nikomu nie przychodził do głowy.
Podejrzewali, że albo ta osoba się podaje za ich przyjaciela bądź, on nim na serio jest. Nie chcieli myśleć tą drugą opcją. W każdym bądź razie nie mieli dobrych przeczuć.
Do tego wszystkiego panika Shikamaru. Nikt go nie widział w takim stanie, to jeszcze bardziej ich dobijało.

Zaczął podmuchiwać dość mocno wiatr, drzewa kołysały się z lewo na prawo i z prawo na lewo, robiło się chłodno a z nieba zaczął kropić delikatnie deszcz. Mgła zaczęła się rozpowszechniać... A Panowie stali. Bracia byli oparci o auto Sasuke, Kiba i Naruto stali obok drzewa, Neji opierał się o maskę samochodu wraz z Sai'em, Sasori i Deidara stali koło siebie, paląc przy tym, Ino siedziała w aucie. A Shikamaru wpatrywał się w ciemne, zachmurzone niebo.

- Wracamy?.- zapytał Sai gdy zaczęło mocniej padać.
- Taaa..- odpowiedział mu Naruto zrywając się z miejsca, za nim poszedł Kiba.
- I co? chcecie to tak zostawić?.- zapytał się Neji.
- A co chcesz w tej sytuacji zrobić?.- odpowiedział pytaniem na pytanie, Sasuke.
- Jedźmy je szukać.- podniósł głoś Hyuga.
- Nie. Zrobimy jak kazał.- powiedział spokojnie Itachi.
- Co? Sakura powiedziała, że mamy jutro tam nie jechać!.- krzyknął zrozpaczony.
- Nie pomyślałeś,..że mógł zmusić Sakurę aby tak mówiła?.- wtrącił niespodziewanie Sasori.

Mężczyźni spojrzeli na niego.

- Co masz na myśli?.- spytał zaciekawiony Kiba.
- Chodzi mi o to, że mogli je zastraszyć i kazać im tak mówić, aby nas zwieść.- odpowiedział zapalając czwartego papierosa.
- W sumie.. to całkiem realne.- zgodził się z nim Dei.
- A jeśli to nie prawda i sama tak mówiła?.- trzymał się swojej wersji Neji.
- Wiem, że martwisz się o Hinatę, ale Neji.. skończ marudzić!.- wybuchł wreszcie Shika.

Zdziwieni, skierowali swój wzrok ku niemu.

- Wiem, kiedy rozmawiałem z nim i z Sakurą, zachowywałem się jak głupie, nie wiedzące co się dzieje dziecko. Ale po przemyśleniu tego wszystkiego, stwierdziłem, że to było bez sensu, że co ja odwaliłem? nie powinienem się tak zachowywać przy swoich najlepszych kumplach, którzy polegają na mnie i w dodatku w takim momencie. Spanikowałem, przyznaję, ale teraz jest już dobrze. I wiedzcie, że gnojków pozabijam.- powiedział to ostatnie zdanie z grozą w oczach.

Chłopcy tylko słuchali, a kiedy skończył, Itachi uśmiechnął się i powiedział:
- No, no, rozgadałeś nam się tu Shika. Ale cieszę się, że jesteś już sobą.
- Zawsze jestem sobą, uśmiechnął się.


- Ok, skoro wszystko z Shikamaru jest w porządku to,.. możemy wracać?.- zapytał Sai.
- Możemy.- oznajmił Shika.

Nie tracąc ani chwili dłużej, chłopcy nieco zmoknięci wsiedli w auta i pojechali do domu Sasori'ego.

Po 40 minutach jazdy, dojechali na miejsce.
- Boże, akurat teraz trafiła się taka pogoda!?.- krzyknął zdenerwowany Dei.
- Spokojnie, Dei. Jutro będzie lepiej, zobaczysz ;D.- pocieszał go Naruto.
Sasori machnął ręką w geście, że mogą już wejść do jego domu.
- Ohh! *rozciągnął się Kiba* jak ja lubię Twój dom.- powiedział.
- Też go lubię.- uśmiechnął się Itachi.
- Hehe, ok skoro tu jesteśmy, musimy obmyślić plan.- zasugerował Dei.
- Spokojnie, już się tym zająłem, a Shikamaru mi w tym pomoże.- poinformował Itachi.
- To znakomicie, teraz mam stu procentową pewność, że zadziała.- zaśmiał się Kiba.
- To tak, czujcie się jak w domu.- wtrącił Sasori.
- Co, znowu nie chce Ci się tak to powiem 'nami zająć'?.- zaśmiał się Deidara.
- Hhaha śmiesznie to brzmi.- śmiał się Naruto.
- Hhahaha.- wraz z nim śmiał się Kiba.
Oni wydzielali z mózgu endorfinę, a reszta poszła do kuchni.
- Hm, jak dobrze mieć kogoś tak sympatycznego jak oni za przyjaciół.- powiedział Sai.
- Racja, potrzebni są tacy.- podzielał zdanie kolegi, Itachi.
- No, ale ok przejdźmy do rzeczy. Jaki jest plan?.- Neji.
W tym czasie, do kuchni weszli pozostali.
- To jaki jest plan?.- zapytał Naruto.
- Hahah jak zgapił ;D.- zaśmiał się Itachi.
- Hm?.- zdziwił się Naruto.
- Nic, nic, więc?.- wtrącił Sasori.
- Więc tak, ja i Shikamaru, kombinowaliśmy i kombinowaliśmy, aż w końcu zaplanowaliśmy genialną zasadzkę.- chwalił się Itachi.
- Kujonów też dobrze mieć.- odezwał się Sai.
- Słucham? sugerujesz, że jeśli ktoś ma wyższy poziom inteligencji niż 0, to jest kujonem?.- odegrał się Nara.
- Uuu grubo.- powiedział Naruto.
- To był w połowie komplement.- odpowiedział mu obojętnie Sai.
- Jak uważasz.- nie przejął się tym Shika.

Po pięciu minutach przekomarzania się i wejście w zupełnie inny temat, chłopcy na reszcie powrócili do właściwego.
- Tak jak mówiłem, plan jest genialny.- Itachi.
- Mów dalej...- poganiał go Dei.
- Serio jest genialny.- żartował sobie Itachi.
- To już wiemy.- Dei.
- Ale poważnie!.- Itachi.
- Ok, ok, wiemy, że lubisz wkurzać ludzi, ale nie mamy czasu.- Sasori.
- Hahah, nie no, spoko, już kończę.
- W tym planie zrobimy tak...- zaczął Shikamaru.
Chłopcy czekali na tą ważną chwilę.
- Więc... jutro,.. w sumie dzisiaj bo jest już w pół do pierwszej w nocy,..Czyli dwudziesta czwarta trzydzieści.- Żartował dalej Itachi.
- Haha.- śmiali się szeptem  Naruto z Kibą.
- Do rzeczy, dzisiaj o dwudziestej czwartej przy opuszczonym szpitalu.- Shikamaru.
.
.
.
- ŻE CO?! TE FACET MU TAK KAZAŁ!.- krzyknął Neji.
- Hahaha zdziwieni?.- śmiał się Itachi.
- Ale masz poczucie humoru, stary kurna, o co chodzi?.- Neji.
- No ok, już tłumaczę, patrzcie, skoro jesteśmy w gangu, to myślmy jak FACECI Z GANGU A NIE JAK PRZESTRASZONE BACHORY.- podniósł głos Itachi.
Kolegów troszkę pozatykało, nie rozumieli za bardzo sytuacji, w której aktualnie się znajdowali.
- Eh, ja jestem w gangu i zrobiłbym to tak, iż, na miejscu Shikamaru, poszedłbym tam uzbrojony lecz ten facet by o tym nie wiedział, choć on sam pewnie będzie miał broń. Wsparcie, czyli Wy plus ja, ale na razie mnie tam nie ma bo jestem jako Shikamaru.

- To wiemy.- wtrącił Dei.
- Nie mów do nas jak do debili.- upomniał go Kiba.
- Bo?.- powiedział ironicznie Itachi.
- Skończcie, dajcie mu dokończyć.- Neji.
Wszyscy już siedzieli cicho.

- Jak już mówiłem, wsparcie siedziało by gdzieś ukryte, byliby tam wcześniej i czekali w razie jakiegoś nagłego problemu, czyli kiedy chciałby mnie zabić na przykład a ja bym nie zdążył wyjąc broni. Ale dobra, będziemy mieli trzy znaki, nie będziecie na tyle blisko mnie aby słyszeć rozmowę, więc będziemy się porozumiewali poprzez różne gesty.
A mianowicie, nie mogę robić za bardzo rzucających się w oczy ruchów, bo może być to dość podejrzliwe, więc musicie mi się dokładnie przypatrywać. Pierwszy znak:
Gdy podniosę prawą rękę i dam ją za głowę, możecie być przygotowani na to, że gdzieś tak jak Wy, są skryci jego ludzie.

- A skąd to rozpoznasz, że oni gdzieś będą schowani?.- Spytał Naruto.
- Spokojnie, lata doświadczeń.- Odpowiedział mu.
- No tak, ale w końcu Cię tam nie będzie, tylko Shikamaru.- Naruto.
- Myślisz, że Shikamaru sobie nie poradzi? ja bym go tak nie lekceważył.
- Ej, tego nie powiedziałem.
- No więc nie przejmuj się tym tak, on sobie poradzi.
Naruto przekręcił oczami.

- Drugi znak będzie oznaczał wycofanie się. Lewą rękę wsadzę do kieszeni, byle jakiej, ważne, że lewą rękę.
I teraz znak który informował będzie o tym, że macie atakować.. ściągnę kaptur.

- Ale.. czy wtedy jak nie uda nam się go trafić, nie będzie znał Twojej twarzy?.- zapytał Dei.
- Prawdopodobnie już zna moją twarz, czyli twarz Shikamaru, a poza tym, jak nie traficie? macie go zastrzelić.
- Nie chcę zabić człowieka, który faktycznie może być naszym przyjacielem.- sprzeciwił się Sai.
- A gdyby chciał strzelić w Ino, to Ty, jako jej chłopak, strzeliłbyś w niego aby ją uratować?.- zapytał.
- No tak, ale...
- Nie ma, ale. Ja jestem Twoim przyjacielem, czy nie uratowałbyś mnie?. zapytał znowu Itachi.
- Eh dobra, zabiję go, ale z Ino to inna sprawa by była.- Sai.
Itachi spojrzał na niego, trochę zawiedziony.
- A tak w ogóle to gdzie Ino?.- zapytał Shika.
- Aaaa zapomniałem Wam powiedzieć, Ino mi powiedziała, że idzie się położyć.- Deidara.
- Gdzie?.- Sasori.
- Nie ma jej na sofie?.- Deidara.
Chłopcy spojrzeli na łóżko, ale niestety, Ino tam nie było.
- No chyba żartujecie.- powiedział zrezygnowany Kiba.
- Te dziewczyny to jednak mnie wykończą.- Sasuke.
- Pojechała ich szukać co nie?.- Neji.
- Na to wygląda.- Sasori.
- Ale czyim autem?.- Itachi.
Faceci wyjrzeli zza okna,.. i zauważyli, iż brakuje auta Itachi'ego.
- Myślicie, że zmieścimy się wszyscy do jednego auta?.- zapytał troszkę sarkastycznie Itachi.
- Hahaha Ty to masz pecha.- Dei.
- Widzę, że nie za bardzo przejmujecie się tym, że Ino pojechała szukać dziewczyn i szansa na to, że mogą zginąć wynosi 90%.- powiedział Sai.
Panowie, zastanowili się nad tym w ciszy i zerwali się wszyscy razem ku auta Sasuke.
Wpychając się do niego, Sasori powiedział:
- Kto jedzie ze mną?.- zapytał.
Chłopcy spojrzeli na niego jak na debila.
- Stary! nie wnerwiaj mnie!.- krzyknął Kiba.
- Hyhy, no co.- powiedział rozbawiony.

Po ok. pięciu minutach ogarniania się, ale w takim sensie, że; szukali wystarczającej ilości broni i naboi.
Teraz już jechali autami, wiedzieli, że Ino nie mogła zajechać zbyt daleko, dlatego że, ona wcale nie wyruszyła aż tak dawno. Mogła być jedynie od pięciu do dziesięciu minut przed nimi.

U Ino:
*Cholera! niech odbierze ten telefon!*.- próbowała się dodzwonić do Sakury.
*piip,piip*~ Słucham.
Powiedział głos w telefonie.
- Halo!?.- wykrzyczała dziewczyna.
- Z kim rozmawiam?.- zapytał mężczyzna.
- Oddaj mi Sakurę i Hinatę!.- krzyknęła.
- Oooo, czyżby Ino Yamanaka? już myślałem, że się od nich nie urwiesz.
- Co? skąd wiesz, że jestem sama?!.
- Nie ważne, w jakiej sprawie dzwonisz?.- mówił spokojnie.
- Żartujesz?!.
- Eh, chcesz przyjaciółek tak? więc je sobie znajdź.
*pip,pip*~ Rozmówca rozłączył się.
-Kur*a.- powiedziała zezłoszczona.
Ino coraz mocniej naciskała na gaz.
*Na szczęście, domyślam się, gdzie mogą być*.

Dziewczyna po 15 minutach była na miejscu.

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

CZYTAC :D

Cześc :D
Chciałabym Wam tylko napisac, że dziękuję iż wchodzicie na mój blog, cieszę się z tego powodu :D normalnie, motywuje mnie to do dalszego pisania, mimo, że nie mam żadnych komentarzy (XD) to i tak jest dobrze :D
+ kolejna notka pojawi się za jakiś czas, znc, na pewno jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego. Przyjeżdża do mnie koleżanka no i wiecie, jedna lub dwie notki będą ^^ a właśnie, wiem, jakoś mi nie idzie pisanie, chciałabym pisac dłuższe ale no, jak juz wczesniej pisałam, jestem na telefonie i to calkiem inaczej moim zdaniem wygląda.
Więc kiedy już wróci moj laptop ukochany, to postaram się dodac wiecej dialogów, opisania roznych rzeczy itp :D

To chyba byłoby na tyle, pozdrawiam :D

niedziela, 18 sierpnia 2013

18. ' informacje'

Byli juz przy ostatnim zakręcie, gdy nagle zadzwonił telefon Shikamaru. Nie zwlekając wyjal komórkę.
- kto to?.- zapytał Sai.
- Hinata!.- krzyknął poddenerwowany.
- odbieraj, szybko!.- pospieszal go Naruto.

Chłopak odebrał telefon przy tym mówiąc:
- Halo, Hinata?.- zapytał.
- nie.- odpowiedział glos w telefonie.
- c-co? wiec kto mówi?.- spytał.
- widzę, ze po glosie mnie nie kojarzysz, Nara.
- co Ty sobie kurna myślisz?!.
- nie tak wybuchowo, spokojnie.
- czego chcesz?! Jak im się coś stało, to Cię zabije.- zagroził Shika.
Mężczyźni tylko słuchali.
- uu przecież nie wiesz kim jestem.- odpowiedział.
- ale się dowiem.
- pozyjemy, zobaczymy. Powiem tak, mam pewne warunki, poznaliście mnie na imprezie, jesteście mi winni w chuj forsy.
- ile? Założę sie, ze jesteśmy w stanie to spłacić.- powiedział spokojnie.
- 80 000 dolarów.- odpowiedział mu.
- wiec to były Twoje żetony!.- przypomniał sobie.
- masz rację, wiec tak, jeśli mi ich nie oddasz do jutra o 24:00 przy opuszczonym szpitalu, to możesz pożegnać się z dziewczynami.
- ale skąd mam mieć pewność, że one należą do Ciebie?.
- chcesz dowodu? Wiec mowie, przyjdz jutro w wyznaczone miejsce.
- nie mam pewności, ze mnie tam nie zabijesz.
- spokojnie, nie jestem taki głupi, nie zabilbym przyjaciela.
- o czym Ty gadasz? Przyjaciela?.- zapytał zdziwiony.
- otóż to.

W tym momencie Kiba zatrzymał auto, Neji jadący za nim uczynił to samo.

- eh, a dziewczyny? Daj mi je do telefonu, chce mieć pewność, ze nic im nie jest.
- to mogę dla Ciebie zrobić, poczekaj chwile.
..
- słucham?.-zapytała nie pewnie kobieta.
- Sakura? Jak dobrze słyszeć Twój glos!.- krzyknął.
- Shikamaru! Słyszałam cala rozmowę, nie idź tam jutro!.- prosiła.
- ale czemu? Wtedy będziecie bezpieczne.- powiedział nieco rozbawiony.
- serio w to wierzysz? Poważnie, rob co mowie.
Nara słyszał jak dziewczyna zaczyna płakać
-S-Sakura..
- Shikamaru proszę, oni zabija Ciebie i nas jak tak przyjdziesz.
- co? Skąd wiesz?.
- jesteś w gangu, nie powinieneś się nabierać na takie rzeczy.

Chłopaka zatkało, normalnie nie wiedział jak ma na to zareagować.
Rozmowca rozłączył się.
- ej! SAKURA!!.- krzyczał do telefonu zaniepokojony Nara.
- Shikamaru!.- Krzyknął Itachi.
Mężczyźni nigdy nie widzieli aby Nara był w takim stanie, wiedzieli, ze jeśli on panikuje to musi być na prawdę zle.

Itachi kazał im wyjść z auta, z drugiego także wyszli pozostali.
- co się stało? Dlaczego tutaj tyle stoimy?!.- krzyknęła Ino.
- Ino.- powiedzial Deidara.
- spokojnie, na pewno jest powód.- podszedł do niej i przytulił ja.
- wiec co jest?.- spytał Sasuke.
- jest okropnie.- zaczął Shika.

Mężczyzna wszystko im opowiedział, opowiedział im również o tym, ze Sakura i być może Hinata wiedza, ze są w gangu.

Naruto złapał sie za tył głowy, Sasori nawet nie wiedział co powiedzieć.

- no to żeśmy sie wkopali.- zaczął Kiba.
- Kurwa! No gorzej być chyba nie mogło!.- Neji.
- ej, ej, poradzimy sobie.- uspokajał go Sai.
- poradzimy?! Nie masz młodszej siostry! Nie wiesz jak sie czuje!.- wygarnal mu Neji.
- ale ja mam i czuje to samo co Ty.- powiedzial juz uspokojony Sasori.
Neji popatrzal na niego wrogim spojrzeniem.
- co Ty możesz widzieć, nie jesteś tak blisko z siostra jak ja z Hinata a poza tym..
Nie dokończył, dostal od Sasori'ego prawego sierpowego. Neji leżał na ziemi.
- Neji, jak jeszcze raz powiesz coś o moich relacjach z siostra.. To pożałujesz.- powiedzial mu to prosto w oczy.
- łoj, łoj, Sasori, wyluzuj.- powiedzial Kiba.
Ten nie mówiąc nic, odszedł kilka kroków i zapalił.
- chyba trochę przesadziłeś Neji.- powiedzial mu Naruto pomagając mu wstac.
- co? Ty też jesteś za nim?.
- nie jestem za nikim. Po prostu znasz Sasori'ego, kocha on swoja siostrę ale w inny sposób i tego nie pokazuje zbytnio.- wytłumaczył.
Koledzy przyglądali całemu zdarzeniu. Chociaż Itachi olal to, rozmyślał nad chytrym planem i... Okrutnym.

17. 'jedziemy!'

Hej :3 chciałabym napisać krotka wiadomość do Was xd, otóż chciałabym przeprosić za moje wszystkie błędy które tu popełniłam i popełnię, niestety pisze przez telefon bo kompa mam w naprawie ;c a jak wiecie z telefonu to trochę inaczej xd coś się doda lub usunie albo wyskoczy w ogóle nie to co zamierzałam napisać xD wiec no, mam nadzieje, iż jesteście na tyle wyrozumiali, ze zrozumiecie :D


Była noc, na ulicy jechały dwa auta, o aktualnej godzinie nie było zbytnio korków, latarnie oświetlały im drogę. Spieszyli się, nie obchdzilo ich to, ze może ich złapać policja bądź inne bezsensowne sprawy.
Teraz jechali przez jedno z większych rond w Japonii.
- może spróbojemy do nich zadzwonić?.- zapytał Dei.
- Chwila, nie wiem czy to dobry pomysł. Musimy zapytać się Itachi'ego.- powiedział Sasuke.
Szatyn wyciągnął komórkę i zadzwonił.
- no co jest?.- odebrał mężczyzna.
- no bo jest sprawa, chcemy zadzwonić do dziewczyn.
- hmm, niech będzie, ale zadzwoni Shikamaru.
- lajt, do której zadzwonisz?.
- nie wiem, ustalcie, zadzwoncie za chwile, przemyslcie to dobrze. Narka.
Itachi rozłączył się.
- i co?.- zapytał Neji.
- powiedział, ze mam zaraz zadzwonić i powiedzieć mu czy chcemy tego, i jeśli tak to mamy zdecydować do której.- wytłumaczył.
- to może do Hinaty?.- zasugerował Dei.
- czy ja wiem.- Neji.
- ok, dzwonimy do Hinaty.- Sasuke.
Ponownie szatyn wyciągnął komórkę i wyszukał numeru do Itachi'ego.
- no to jak robimy?.- odezwał się glos w telefonie.
- masz numer Hinaty?.- zapytał.
- mam, ok zaraz Nara do niej zadzwoni. Nie rozlaczaj się, da on na głośnik i będziecie wszystko słyszeli.
- dobra, rozumiem.

Po chwili czekania usłyszeli sygnał.
- h-halo?!.- zapytała.
- Hinata, uspokój się, dzwoni Shikamaru.
- Gdzie jesteś?.- dodał.
- uratuj nas proszę!.- zaczęła krzyczeć.
- Cii, Hinata, uratujemy Was, tylko powiedz mi gdzie jesteś.- rozkazał.
-w-w lesie, wywieźli nas na jakieś zadupie.- mówiła wystraszona.
- a jest tam z Toba Sakura?.
- nie, ja jestem w aucie a ja gdzieś zabrali.
- ale w tym miejscu jesteście dwie, mam racje?.
- H-hai.
- uh, orientujesz się gdzie jesteś?.
- tak jakby... Z 10 km w głąb lasu w strone zachodu od wjazdu na główny most.
- o matko, eh, dobra, jesteś bezpieczna?.
- można tak powiedzieć, jestem sama w aucie, a oni rozmawiają przy innym.
- czyli widzisz ich?.
- hai.
- a jesteś pewna, ze oni Cię nie?.
- ehem, szyby są przyciemniane. OK muszę kończyć, idą tu, proszę przyjedźcie!.

Piip, piip, piip.

- slyszales Sasuke?.
- niestety.
- wiecie co robić, jedziemy!.- facet rozłączył się i wyprzedził wóz w którym była Ino.
- jedz za nim.- powiedział Deidara.
- wiem.- odpowiedział mu Neji.

Od pięciu minut byli juz w lesie, jechali prawie najszybciej jak się dało, nie równe drogi i inne nieprzyjemności nie miały tutaj miejsca. Teraz liczyły się tylko one.

sobota, 17 sierpnia 2013

16. 'Do dziela'

- A tak w ogóle, to mam jedno pytanie, dlaczego przed chwilą uwazles Naruto, ze nie wiesz o co chodzi z ta sytuacja i w ogóle?.- pytała podejrzliwie.
- No wiesz, nie chciałem aby to tak szybko wyszło, ale jak widać wielmozny Pan Sasuke musiał się wygadać jak baba.-odpowiedział Naruto.
-dzięki.-strzeliła focha Ino.
- Ino przepraszam, tak mi się powiedziało.- ratował sytuacje blondyn.
- pff.- tylko tyle mu miała do powiedzenia.
- ah te kobiety.- odezwał się Shikamaru.
- Hehe, no ale dobra, ja też mam jedno pytanie.- zaczął Kiba.
- o co Ci chodziło z tym, ze Wy też nie jesteście takie święte?.- dodał.
Dziewczyna spojrzała na niego.
- dowiecie się w swoim czasie, może.- uśmiechnęła się.
Mężczyźni nie wiedzieli, co maja się po nich spodziewać.
- Dochodzi 19,45.- powiedział nagle Sai.
- ok, my się zbieramy, to do 22.- krzyknął Dei.
W domu zostali tylko Ino i Sasuke.
- To jak Ino jedziesz z nami?.- zapytał idąc do kuchni.
-jeśli mogę.-odpowiedziała mu wstając.
- jak się boisz to przecież Cię nie zmuszamy.
- wiem, ale ja je tam zostawiłam, więc teraz ja je stamtąd zabiorę.- powiedziała pewna siebie.
- ale wiesz, to będzie niebezpieczne.
- jestem tego świadoma.
- skoro tak sadzisz... Chcesz coś do picia lub jedzenia?.
- możesz mi nalać wody.- uśmiechnęła się.
Facet nie zwlekajc, wzial szklanke i nalal jej wody.
- arigato.- podziękowała mu.
- drobiazg.
Stali tak chwile, nagle Ino przerwała tą nieco krepujaca cisze.
- yhmm, ee podoba Ci się Sakura bądź Hinata?.
- haha ale walnelas prosto z mostu. To co o Tobie mówią to prawda, ze jesteś odważna.
- wydaje Ci się, gdybym była to nie martwilabym się teraz o to, czy Hinata i Sakura żyją.- odpowiedziała zawiedziona.
- o matko.- przekręcił oczyma szatyn.
- no co? Ty się nie martwisz?.- zapytała.
- martwię.

Znowu nastała chwila ciszy.

- ej, nieodpowiedziales mi na pytanie.
- ym, myslalem ze zapomniałaś.- zaśmiał się.
- nie ma mowy.- również się zaśmiała.
- wiec tak, czy mi sie podobają? Hinata to nie mój styl, jest cichutka, skromna i jest przedewszystkim siostra Neji'ego, a on nie chciałby aby taka drobna istotka była ze mną, wiec sama widzisz.- powiedział.
- Hinata cichutka? Chyba jej nie znasz.
- znam, znam oj uwierz. Ale pod względem wyglądu, to spełnia moje wszystkie wymagania, temu nie mam nic przeciwko.- powiedział ze swoim uwodzicielskim uśmieszkiem.
- No, no, czego ja sie tu dowiaduje.- zaśmiała sie.
- taaa i masz o tym nikomu nie gadać.
- jasne.
- zresztą Kiba coś ma do niej.- dodała.
- hmm, masz racje.- zgodził się z nią.
- a Sakura?.
- ona to być może juz bardziej w moim guście, także ładna, madra, no i ta jej figura...
- ee em.
- sorry, w każdym bądź razie, mógłbym z nią być gdybym ja bardziej poznał, to są chyba 2 dziewczyny które są mnie warte.
- jak skromnie.
- no co?.
- a nic, czyli ja nie jestem Ciebie warta?.-zasugerowała oburzona.
- to nie tak, po prostu każdy facet ma swoja dume i  honor, ja nie startuje do zajętych dziewczyn.
- oo, nie jestes takim dupkiem za którego Cię uważałam.
- milo.
- haha zartuje.- zaśmiała się.
- a przecież Sakura też ma brata, nie przeszkadzało by mu to?.
- ale jej brat a brat Hinaty, trochę się różnią, no nie?.
- no taaak.
- dobra, dobra, zagadalismy się, a oni za nie cala godzinę będą, a my też musimy się przygotować.
- ja idę się przebrać, Tobie też dam zaraz moje jakieś stare ciuchy.- dodał.
- nie musisz.
- a co? Będziesz w takim niewygodnym ubraniu?.
- pff, ok, możesz dać.
- Im też coś wezmę, jak je odbijemy to może będzie miejsce aby przebraly się w aucie.
- czy ja wiem. -Ino.
- masz.- rzucil ku niej stare ubrania.
- dzięki, to teraz mi tu nie wchodz.- powiedziała i zamknęła się w kuchni.
* jakbym jej nie widzial* - pomyślał sobie.
Nagle do Sasuke zadzwonił Sasori.
- no siema stary, my juz jesteśmy w autach przed Twoim domem.
- spoo, zaraz zejdziemy, a jak wygląda sytuacja?.
- wiec tak, są 2 auta, w jednym jestem ja, na przodzie, Neji prowadzi, stylu siedzi Dei są tam 2 miejsca dla Was.
- skąd wiedziałeś, ze mloda też jedzie?.
- hehe no tak wyszlo, dobra, w drugim aucie prowadzi Kiba, obok niego siedzi Naruto, z tylu Itachi, Sai i Shikamaru.
-ok, ogarniam, a bron?.
- o to się nie martw.
- spoko, to ja juz z nią schodzimy, narka.
- no cze.

Po rozłączeniu sie, chwile później już jechali w aucie. Nie wiedzieli wtedy na co sie piszą.

15. 'Wracanie pamięcią'

Mężczyźni byli wystraszeni, nie wiedzieli co mają zrobić, pierwszy raz byli w takiej sytuacji, chociaż nie wszyscy..
- Co robimy?!- krzyknął wystraszony Naruto.
- Chodźcie, musimy ja zabrać, Dei, wsadź ja do auta Sasuke, jedziemy do jego domu.- rozkazał Itachi.
Zrobili co mieli, wpakowali Ino do auta i pojechali.
35 minut później byli juz u szatyna.
- Połóżcie ja na kanapie.- powiedział Neji.
- Kiedy ona się wybudzi? Czasu nie mamy!. - skarżył się Kiba.
- Kiba kuźwa, ogarnij.- wygarnał mu Itachi.
Koledzy spojrzeli zdziwieni.
Sasuke się zaśmiał, tym zwrócił na siebie uwagę.
- Czemu się śmiejesz?.- Naruto.
Sasuke stał obok oparty o szafkę.
- No bo wiesz, dla nas taka sytuacja to prawie codzienność. - Odpowiedział.
- Jak to?.- Naruto.
- No tak to.
Ej! Ino się budzi!
Wszyscy rzucili się w jej stronę.
Dziewczyna zaczęła otwierać powoli swoje niebieskawe oczy. Było jej bardzo gorąco, nie świadoma za bardzo tego co się stało i co robi, ściągnęła z siebie bluzkę, biedna, nawet nie zauważyła, iż nad nią stoją nachyleni faceci.
W jednej chwili, ukazał się im nie za duży i nie za mały ale ładny biust.
- Eee... Co robisz Ino?.- spytał Sasuke.
Nagle kobietka tak jakby w pełni się przebudziła, szybko rozejrzała się dookoła i z piskiem zakryła sie kocem.
- Spokojnie, przecież juz Cię taka widzieliśmy.-  mówił Sasori.
Dziewczyna go olała, jedynie się zapytała:
- Co ja tu robię? I w ogóle kaj ja jestem?.
- Proszę, nie mów 'kaj'.- powedzial do niej Sasori..
- Dlaczego? Sakura może a ja nie?.
- No właśnie i to chodzi, Sakura zawsze tak mówi a nie wiadomo...
- Sasori spokojnie.- poklepał go po ramieniu Deidara.
Mężczyzna jedynie głęboko odetchnął.
- Gomen, juz sobie przypominam Sasori.- Powiedziała opuszczając przy tym głowę.
- A tam.- odpowiedział jej obojętnie, widać wrócił do siebie.
- Ino, czy możesz opowiedzieć nam wszystko co sie tam wydarzyło?.- spytał Shikamaru.
- T-tak.-odpowiedziała.
- Wiec mów.- Shika.
Dziewczyna wzięła głęboki wdech i zaczęła mówić.
- wiec tak, szlysmy szybko w waszym kierunku bo Sakura powiedziała, ze braknie nam czasu,wtedy czarne auto zajechalo nam drogę, wystraszylysmy sie, z tego auta wyszło 3 kolesi, wymienili nasze nazwiska. Stalysmy na uliczce z dala od ludzi, zapytalam się wtedy co robimy, Hinata powiedziała, ze może to co nam kaza, w tym momencie Sakura się zapytała kim są, jeden odpowiedział ze na pewno go kojarzy, choć nie wie bo była pijana.
- wiec poznalyscie ich na imprezie?.- Sai.
- na to wygląda.- Ino.
-ok mów dalej.- Naruto.
- dobrze, po krótkiej rozmowie z nimi, kazali nam wsiąść do auta, Sakura powiedziała do niego, ze chyba zartuje.Myślałam ze to głupie z jej strony, ale teraz sobie uświadomiłam, iż ona chciała nam załatwić trochę czasu na ucieczkę. A my głupie nie zajarzylymy o co chodzi.
Dziewczyna rozpłakała się.
- ej ej, ciii.- przytulił ja Sai.
- znasz Sakure, jej nic nie będzie.- pocieszał ja Shika.
- No nie wiem, ona tak jak my była wystraszona, a jednak nie zabrakło jej zimnej krwi i logicznego myślenia. Chciała aby jej coś zrobili niż nam.- mówiąc to Ino rozpłakał się jeszcze bardziej.
Mężczyźni spojrzeli po sobie.
-eh Ino uspokój sie, my je uratujemy.- Itachi.
- Co? Niby jak? Wiesz jak oni wygladali? Tacy dilerzy czy coś.-Ino.
- Hehe, spoko, my sobie damy rade, co nie Sasuke?.- Itachi.
- Nie rozumiem.- powiedziała.
- może to nie miejsce na takie rozmowy, ale... Ja, Sasuke, Kiba, Naruto, Deidara, Sai i Sasori, jesteśmy tacy jak oni, no i jeszcze paru innych naszych ziomków. - powiedział uśmiechając się.
Dziewczynie zwezily się źrenice, stanęły włosy na rękach i zakul brzuch.
- Boże, nie wierze.- wymamrotala z siebie te słowa Ino.
- No wiec znasz juz prawdę, wiem mozesz być trochę zdziwiona, ale no, mam swój gang, nie mogę Ci wyjawić nazwy, chyba ze dopiero kiedyś. W każdym bądź razie mów dalej, Ino.- Wytłumaczył Itachi.
- Ale chwila, chwila, czyli teraz przede mna stoją tacy sami przestępcy jak oni?.-zapytała z niedowierzeniem Ino.
- Oj nie wiem czy nawet nie gorsi.- zaśmiał się Dei.
A przy tym koledzy.
- I co, boisz się?.- zapytał prosto Sasuke.
- hmm, raczej... Ulżyło mi.- uśmiechnęła się.
Mężczyźni słysząc to, również się uśmiechnęli.
- A wiec co dalej?.- zapytał Naruto.
- ahh, potem działo się to tak szybko..
- Dobra to może nie mów o  tym, dzisiaj o 22, idziemy odbic nasze kochane zguby.- zasugerował Sasori.
- jestem za!.- krzyknął Neji.
- mam nadzieje, ze nic im nie jest.- Ino.
- Raczej nic im by nie zrobili.- Shika.
- Wiec tak, Ino tu zostanie, a wy bądźcie o 22 u mnie, ubierzcie się jakoś wygodnie, wezcie bronie i przyjedźcie autami, odbijemy co nasze.- krzyknął Kiba.
- I o to chodzi!. - Naruto.
- a czy Ty, Neji i Shikamaru jesteście w gangu?.- zapytała.
- taa.- odpowiedział Shila zapalając papierosa.
- hehe, niech bedzie.- zaśmiała się Ino.
Zdziwieni spojrzeli na nią.
- coś się stali?.- zapytał Neji.
- Hinata wie?.- i tu trafiła w jego punkt, oczywiście, ze nie.
- a jak myślisz?.- użył sarkazmu Dei.
- Nie, nie wie, nie mów jej, dowie się kiedyś, lub za niedługo.-Neji.
-No przemyśle to.- zaśmiała się.
- Ale no, Sakura, Hinata i ja, też nie jesteśmy takie święte.
-słucham?.- Sasori.
Dziewczyna uśmiechnęła się zwycięsko.

czwartek, 1 sierpnia 2013

14.'pomocy'

Ahh, oj trochę mnie tu nie było, aż się stęskniłam :D Sorki, że tyle no ale sami wiecie, wakacje i takie tam. Czasu nie było :3 zresztą zabrałam się również za oglądanie anime, znc, ciągle oglądam ale teraz to tak np 2 jednocześnie :o + maluję obrazki, a szczególnie Mikase i Rivaill'ego z Shingeki no Kyojin, Boże moje ulubione anime ♥ no w każdym bądź razie dość o moich skromnych, prywatnych rzeczach :3 Jest 1;16 a ja teraz to piszę :D oczywiście w nocy XD
No, nie przedłużając, biorę się do pisania :3

Trzy dziewczyny kierowały się do wybranego miejsca spotkania, wszystkie były trochę zmęczone biegając z jednego domu do drugiego, no ale tak to jest jak jest się kobietą, trzeba ładnie wyglądać i już :3!

Wszystkie oczywiście się przebrały, Hinata wyglądała tak:

 

Sakura:

 

I Ino:

 

- Dobra jest 17;01, mamy 59 minut, aby spotkać się z chłopakami w centrum.-oznajmiła Sakura.
- O jeny, zdążymy?.- zapytała Ino.
- Znając nas, zapewne nie.- zaśmiała się Sakura.
- O Kiba mi napisał, że mamy iść teraz tam gdzie byłyśmy, bo przecież mają nas podwieźć.- powiedziała Hinata zatrzymując się.
- No ale tak czy siak musimy się spieszyć.- Ino.
- Racja.- Hinata.

Nagle jakieś auto zajechało im drogę, z samochodu wyszło trzech facetów,  najlepsze jest to, że było to te samo auto, do którego weszli podczas imprezy u Haruno.

- Ymanaka, Haruno i Hyuuga, tak?.- zapytał jeden z nich.
- H-Hai.- odpowiedziała niepewnie Ino.
- W takim razie dobrze się składa, wsiadajcie.
- Słucham?.- zapytała Haruno.
- Kochanie, rób co mówię, chyba, że mamy użyć siły.- zagroził mężczyzna.

Dziewczyny były w kropce, stały na uliczce niedaleko domu Haruno, miały jednak pecha, bo było to święto, więc wszyscy ludzie byli na rynku właśnie z tej okazji. Bo jak to zawsze jest, są różne atrakcje związane z nim.

- Boże co robimy?.- szepnęła do dziewczyn Yamanaka.
- Może róbmy co nam każą?.- Hinata.
- K-kim jesteście?.- odezwała się nagle Sakura.
- Na pewno mnie kojarzysz, choć nie wiem, po tym jak byłyście pijane to nie wiele możemy po Was oczekiwać kotki.- Odpowiedział jej.
- Oczekiwać? to co chcecie nam zrobić?.- Ino.
- To nie miejsce i czas na takie gadanie, wsiadajcie.-rozkazał.
- No chyba żartujesz.- odpysknęła się Sakura.
Nie wyszło jej to na dobre, podszedł do niej jeden z nich i przerzucił ją przez ramię, wchodząc z nią do bagażnika auta.
- Sakura!.- pisnęła Hinata.
- Zostawcie ją!.- krzyknęła ze łzami w oczach blondynka.
Znowu podszedł drugi łapiąc Hinatę za nadgarstki, obrócił ją tyłem do siebie i wykręcił ręce tak, aby dziewczyna się skuliła, w tym momencie związał je, wziął ją na ręce zanosząc do auta tak jak poprzedniczkę.
Przerażona Ino nie wiedziała co robić, pod wpływem emocji zaczęła uciekać przed siebie do miasta gdzie kręciło się sporo ludzi. Faceci nie chcieli się narażać więc pozwolili jej uciec.
- Kij z nią, przynajmniej mamy te 2.
- No dokładnie, zresztą wyglądała na przerażoną, na pewno nie pójdzie na policję ze względu na bezpieczeństwo swoich przyjaciółek.
- Racja, związałeś je i odurzyłeś?.- zapytał facet.
- Tak.
- Dobrze, to możemy jechać.

Trójka w sumie 4 mężczyzn, ponieważ jeden był za kierownicą pojechali z piskiem opon.
A koledzy już na nie czekali, nie mając pojęcia co się wydarzyło.

Przerażona Ino biegła przez miasto, niektórzy ludzie podchodzili do zapłakanej dziewczyny się spytać czy coś się stało, kiedy ta się zatrzymywała aby chwilkę odpocząć. Tysiące myśli chodziło jej po głowie, nie miała pojęcia jak ma o tym powiedzieć chłopcom, i czy one w ogóle przeżyją? nie! nie dopuszczała do siebie takich myśli. Teraz najważniejsze było to, aby poinformować o tym kolegów.

Chłopcy czekali już tam z 10 minut, Sasuke i jego grupa stali obok jego auta, a inni obok swoich.
Między nimi odbywała się rozmowa.
- No gdzie one są? zawsze po nas krzyczą, że jesteśmy niepunktualni.- Dei.
- No ale wiesz, im się to nieczęsto zdarza a nam prawie co chwile.- usprawiedliwiał je Neji.
-  Ino?.- zapytał każdego Sai.
- Ty faktycznie, ale czy ona jest sama?.- Naruto.
- I czy ona płacze?!.- Shikamaru.
- Boże święty...- Sasuke.
- Ino!.- wydarł się Kiba.
Dziewczyna była od nich z 15 metrów, faceci podbiegli do niej.
- Ino kochanie co się stało?!.- wykrzyczał zaniepokojony Sai przytulając ją do siebie.
- Uspokój się, co się stało?.- zapytał Dei.
- No bo..- płakała dalej wtulając się w Sai'a.
- Dajmy jej chwilę.- powiedział Nara.
Po paru minutach dziewczyna uspokoiła się, siedziała teraz na murku koło fontanny, otoczona przez chłopaków.

- Więc co się takiego stało?.- Dei.
- ..T-To było straszne...- zaczęła.
- Ale gdzie jest Sakura i Hinata?.- zapytał nieco zdenerwowany Naruto.
- One.. zostały...- ciągła dziewczyna.
Chłopcy czekali w skupieniu na ostatnie słowa.
- uprowadzone.- w tym momencie dziewczyna poczuła się bardzo słabo, spojrzała jedynie na Neji'ego i powiedziała przepraszam, po czym spadła z murku i zemdlała.



Obserwatorzy