środa, 11 grudnia 2013

31. ' Zniewaga '

Sakura i Naruto jak to oni, jeszcze przez dobre parę godzin sobie dokuczali, aż do momentu w którym nie poszli spać. Godzina była późna, na dworze było zimno, ale dość mocno, ciepły wiejący wiatr, łagodził to. Hinata i Kiba także byli pogrążeni we własnych snach, Ino i Sai również. Pozostali zapewne także, chociaż po Deidarze i Sasori'm, wszystkiego mogłoby się spodziewać. Nazajutrz tak jak się umawiali, mieli wybrać się grupką do szkoły. Niespodziewanie nagle zadzwoniła komórka Sakury, rozespana i niezadowolona, podniosła leżący obok siebie przedmiot i odebrała.
- C-co jest?.- zapytała zrezygnowana.
- Obudziłam Cię? przepraszam.
- Nie ważne, co się stało?.
- Sakura mamy problem...
- Jaki?.
- No bo wokół domu Kiby, czają się jacyś ludzie..
- Co?!.- dziewczyna krzyknęła tak głośno, że obudziła obok śpiącego Naruto.
'- Co Sakurka?'- wtrącił Uzumaki przecierając oczy.
'- Naruto, cicho!'- powiedziała.
- Hinata, skąd takie przypuszczenia?.- zapytała poważnie.
- Mamy przeczucie, jakby ktoś nas obserwował, w dodatku ta osoba wie, że my wiemy, iż ona bądź on na nas patrzy.
- Jezu kochanie,.. a co na to Kiba?.
- Dzwoni zaraz do Neji'ego.. jeny boję się..
- Hinata skup się, słońce moje. Najlepiej jakbyście pozasłaniali wszystko i mieli przy sobie broń.
- Wiesz, ja i Kiba pozamykaliśmy wszystko i pozasłanialiśmy. Kiba ma przy sobie broń, o to w sumie nie muszę się martwić.
- Tyle dobrze,.. a jak się skapnęłaś, że ktoś Was obserwuje?.
- Ktoś rzucił kamykiem w okno które na szczęście tylko trochę pękło.
- Żartujesz?! O nie, ja już ich cholera dorwę, ja im dam rzucać po oknach!.- Wykrzyczała wkurzona do telefonu.
- Sakurka-chan, spokojnie..
- Nie! a gdyby okno się rozbiło i trafiło w kogoś z Was?!.
- Akurat byliśmy dość sporo od okna..
- .. Przypadki się zdarzają! Ja już tam do Was jadę z Naruto, my ich przegonimy!.
- Sakura.. nie musisz, a jak coś Wam się stanie?.
- Nie ma takiej opcji!.
- Weź może umów się z pozostałymi?.
- Nie ma czasu, zaraz będziemy, cześć!.- dziewczyna rozłączyła się.
- Co się stało?.- zapytał zdezorientowany Naruto.
- Jakiś wariat rzucił kamykiem w okno Kiby i się potłukło.
- I o to tyle afery?.
Dziewczyna spiorunowała go, ten widząc to spuścił wzrok.
- Hinata powiedziała mi, że czuję, jakby ktoś ich obserwował.- dodała.
- A no chyba, że tak.
- Jak myslisz, kto to moze być?.
- Na 100% to tamci, co Was porwali.
- Strzał w dziesiątkę.
- To co, jedziemy?.- zapytał.
- Jasne.
- Tylko proszę..
- Tak?.
- Nie przebieraj się..
- O rany, rany, dobra chodź!.
Mężczyzna wziął ze sobą kluczyki od auta. Nic innego nie bylo mu potrzebne, w aucie miał wszystko. Głównie broń która była mu najbardziej potrzebna. Martwiło go tylko to, że Sakura nie ma na sobie nic ciepłego, poza dresowych spodni, a on nie miał co jej dać.
- Nie zimno Ci?.- zapytał widząc, że dziewczyna odrobinę się trzęsie.
- Nie, czemu pytasz?.- zapytała z ironią.
- Eh.. przygotuj się, za jakieś 5 minut będziemy.
*Jaki poważny się zrobił..*- pomyślała dziewczyna.
Sakura naładowała broń i schowała za spodnie.
- Tylko żeby Ci nie strzeliła.- zaśmiał się.
- Haha bardzo śmieszne.- podirytowała się.
- Może powiadomimy o tym Shikamaru?.
- Niee, pewnie uzna to za jakiś głupi dowcip czy coś.
- Czy ja wiem..
Chłopak i dziewczyna byli już na miejscu, mężczyzna zaparkował niedaleko domu. Sakura cicho wysiadła z samochodu dzwoniąc do Hinaty. Naruto w tym czasie zabierał broń.
- Hinata? i co, jak tam?.- szeptała do telefonu.
- Jest coraz gorzej, teraz wybili drugie okno.- mówiła.
- Kuso, nie martw się, my już jesteśmy obok parkingu.
- Jak to? myślałam, że żartujesz z tym przyjechaniem.- zdziwił się szatynka.
- Dla Ciebie zrobię wszystko.- uśmiechnęła się do komórki.
- Jezu kochana, ale jak Ci się coś stanie, to ja też sobie coś zrobię.
- Nawet tak nie mów. Wiesz, gdzie mogą być teraz?.
- Ostatnim kamykiem rzucili jakoś pięć minut temu, z przodu domu.
- Hmm, dobra ja z Naruto wymyślimy jakiś plan, Wy nie wychodźcie z domu.
- Jasne, trzymaj się.- odpowiedziała Hinata.
Dziewczyna rozłączyła się.
- Naruto, gdzie jesteś?.- wyszeptała.
- Za Tobą.- odpowiedział.
Dziewczyna aż podskoczyła.
- Jezu nie strasz mnie tak.- odpowiedziała wystraszona.
- Wybacz.- powiedział, pochylając się nad nią i  mówiąc jej to do ucha.
Sakura lubiła kiedy mężczyzna tak robił, pociągało ją to.
- Idziemy?.- zapytała patrząc na niego.
- Idziemy.
Chłopak złapał Sakurę za rękę i prowadził do przodu. Kryli się za różnymi krzakami i drzewami.
Nie zauważeni przez nikogo, przeszli przez furtkę.
Nagle usłyszeli strzał.
- Co się dzieje!?.- krzyknęła spanikowana Hinata.
- Nie bój się, to pewnie Naruto przez przypadek wystrzelił.- wmawiał sobie Kiba.
- Wątpię..- odpowiedziała wtulając się w Kibę.
- Zadzwonię może do Naruto, co?.- zapytał.
- Okej.
Mężczyzna wyciągnął komórkę, po czym zadzwonił do kumpla.
- Szlag, nie odbiera.
- Cholera..
W tym samym czasie na dworze..
- Naruto! to Ty wystrzeliłeś?!.- pytała się głośnym szeptem Sakura.
- A nie Ty?!.- odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Ja nawet broni nie wyciągnęłam!.- powiedziała.
- No widzisz, ja nawet nie naładowałem!.- sprzeczali się.
Nagle po raz drugi, ktoś wystrzelił, ale tym razem razem.. trafił.
- Aaaaaała!.- obiegły krzyki pół miasta.
- Kurwa! Sakura!.
Dziewczyna usiadła na trawie.
- Co się stało?!.- kucnął przy niej mężczyzna.
Przy okazji Hinata i Kiba wybiegli z domu.
- Dostałam.- odpowiedziała.
Dziewczyna siedziała w kałuży krwi, ciekła ona z rany niesamowicie.
- Gdzie dostałaś?.- zapytał się nad zwyczaj spokojnie Uzumaki.
- Poniżej brzucha..- dziewczyna ledwo łapała oddech.
- Sakura!.- rozległo się krzyczenie dwóch głosów.
Para podbiegła do leżącej już dziewczyny. Zobaczyli, że trzyma się za brzuch.
- Tyle krwi to ja chyba nigdy nie widziałem..- mówił Kiba.
- Kiba cicho!.- upomniała go dziewczyna.
- Zabierzmy ją stąd.- zasugerował blondyn.
- Zróbmy tak, Kiba niech ją weźmie na ręce i zaniesie do domu, a Naruto niech nas osłania bo ma broń.- powiedziała Hinata.
W tej sytuacji każdy był bardziej poważny niż zwykle. Nie było czasu na głupie sprzeczki i kłótnie. Zrobili tak, jak rozkazała dziewczyna.
Kiba delikatnie podniósł leżącą na ziemi dziewczynę. Hinata chwyciła Sakurę za rękę pocieszając ją, za to Naruto osłaniał ich z tyłu. Był przygotowany na wszystko.
Gdy weszli do domu, położyli dalej mocno krwawiącą dziewczynę na łóżko. Kiba zabrał telefon i zadzwonił po Itachi'ego. Hinata i Naruto siedzieli obok dziewczyny.
Sakura była blada, nigdy nie została tak poważnie zraniona. Krew była prawie wszędzie, ciągła się od przedpokoju aż po łóżko w dużym, gdzie przebywała dziewczyna.
- P-podajcie mi nić i igłę, zaszyje to.- mówiła ledwo kobieta.
- Co?! nigdy w życiu.- odpowiedzieli oboje.
- J-ja chcę być chirurgiem.. z-zaszycie sobie rany.. t-to nic trudnego.- odpowiedziała.
- Kobieto co Ty mówisz! Leż spokojnie, zaraz nadejdzie pomoc.- uspokajał ją Naruto.
- Znowu.. *ekhm* wszystko popsułam..- użalała się.
- Nie, to nie Twoja wina.- powiedział stanowczo Naruto.
- Moja, bo Cię nie potrafiłem nawet obronić..- dodał.
Hinata spojrzała na niego.
- N-nie Twoja.. n-nikt się tego.. nie spodziewał..- odpowiedziała.
Naruto złapał Sakurę za rękę. Nie odzywał się już, nieobecnym i smutnym wzrokiem, patrzał się w rękę dziewczyny.
Nagle przybiegł Kiba.
- Nasi już jadą. Oni to ich tam zajebią.- powiedział zwycięsko, opierając się o ścianę ze swoim chytrym uśmieszkiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy